piątek, 25 lutego 2011

Co zwycięży?

- Czy widziałaś, po ile jest cukier? - głos sąsiada
- Kalafior dziś tani - 4 zł. Jechał z Francji i tylko 4 zł? - głos radia
- Co z tym ociepleniem, skoro u nas ciągle na solidnym minusie? - głos listonosza
- Czy Europa jest gotowa na przyjazd Libijczyków? - głos TVP
- Co znowu będzie 10 kwietania? - głos Polsatu
- Kupuj..., doskonały... warto..., pomysł na... - głos reklamy
- Jak z piwkiem młodzież spędzała ferie? - głos gazety

- Dlaczego...? Dlaczego...? Dlaczego...? - mój głos

- Jak wielką energię dają promienie słońce na siarczystym mrozie?
- Jak spokojnie pod lodem śpią suwalskie jeziora łącznie z Hańczą?
- Jak ser z Wiżajn ma zamiar wyjść z cienia oscypka?
- Jak w lutym bez koksowników radzą sobie na Biegunie Zimna?
- Co dalej z nietypowym odkryciem zmarzliny koło Szypliszk?
- Jak wymowne epitafium dla Nowosielskiego otrzymałam z Krakowa?


 Cerkiew św. pamięci Nowosielskiego

P.S. Jerzy Nowosielski (1923-2011) Kraków, jeden z najwybitnieszych polskich pisarzy ikon, twórca wielu monumentalnych dekoracji ściennych, m.in. w kościele w Lourds i w cerkwi w Hajnówce. 

wtorek, 22 lutego 2011

Czy to wysłannik wschodu?

 
 "Gałada" - wysłannik
z mojej kolekcji "suwalskie anioły"
(szyłam ręcznie) 

Jest jezioro Gaładuś, po którym granica na wodzie znaczona jest, wschodnia, polsko-litewska. Ponad lustrem błękitu często wielogłosowy, rzewny śpiew słychać, słowa pieśni wiatr na wszystkie strony roznosi. Wysłannik wieść niesie, że w dawnych czasach na Litwie było bardzo duże jezioro, którego Gaładuś jest tylko końcem, ale w przyszłości mają się one znowu połączyć, córka Gaładuś wróci do matki Dusi.
Gałada rozpala światło, daje nadzieję na spełnienie naszych wizji, czasem niewyobrażlanych, a jeśli wypowie: "galas", co znaczyć może - koniec, to będzie można przypuszczać, że na ziemi sejneńskiej zostanie, bo koniec wędrowania obwieści.

P.S. Post "Co jest naszym ósmym cudem?" skomentowała Marta z Sejn, 
a zatem Gałada niech i Twoje działania, Marto, strzeże!

poniedziałek, 21 lutego 2011

Czy to wysłannik południa?

"Wingra" - wysłannik
z mojej kolekcji "suwalskie anioły"
 (szyłam ręcznie)

Wysłannik przestrzeni nieobjętej naszymi zmysłami, przybywa do baśniowej krainy, aby piękna zieleni i  niepowtarzalnej egzotyki strzec. Bagna biebrzańskie odwiedził, aromat sosen augustowskich docenił, żaby rospudzkie ostrzegł, ciekaw ziemi wigierskiej szlakami puszczańskimi wędruje. Przedwiośnie niedługo obwieści? A może zajrzeć do "Pana Boga za piec" zechce?

P.S. Post z 5. stycznia  -"U Pana Boga za piecem - gdzie to?"

niedziela, 20 lutego 2011

Czy to wysłannik północnych kresów?

 "Kraska" - wysłannik
z mojej kolekcji "suwalskie anioły"
(szyłam ręcznie) 


Wysłannik  innej rzeczywistości, który na ziemię suwalską zmierza, przekroczył niewymierny horyzont, ponad granicami i miedzami się unosi, bezkresy tajgi rominckiej pozostawił, trójstyk w Bolciach pominąwszy,
na wysoczyźnie rowelskiej na chwilę się zatrzymał, aby nieść dobre nowiny Oklinom, Przełomce i Hańczy... A gdzie pozostanie, komu do drzwi,
z wieściami dobrymi, zapuka? Może w najstarszej chałupie Klejmonta zamieszka? Tam już od dawna pod przyzbą domowe duchy mieszkają,
progu strzegą.

P.S. Moje anioły były na sesji zdjęciowej u Tadeusza Kolter.
  

sobota, 19 lutego 2011

Czy to wysłannik z Sudawskich?

"Sudawa"- wysłannik
z mojej kolekcji "suwalskie anioły"
(szyłam ręcznie) 

Wysłannik do ludzi skierowany,jeszcze zimę niosący, wiatry północne śnieżne i mroźne, skrzydła ma pod kapotą schowane o wytrwałości i sile przypomina, o tym, że człowiek otrzymuje tyle, ile udźwignąć zdoła.
Z Sudawskich Gór wędruje, tam gdzie plemie jaćwieskie w demony, ziemię
i słońce wierzyło, w księżyc i gwiazdy, żywioły wszelkie, a drzewa i lasy im świątyniami były, konie za życia jak i po - z nimi zawsze pozostawały.
Pożegnawszy wzniesienie Gulberek, nieckę jeziora, folwarczne dobra, park
i aleję, z Sudawskich przez wieś Wysokie na Potopy się kieruje, ku Rutce Tartak zmierza, Szeszupę przemierzyć pragnie, aby opieką napotkanych objąć i ...
P.S. "Bóg rozkazał swoim aniołom, żeby Cię strzegły na wszystkich Twoich ścieżkach." (psalm 90, 11)

niedziela, 13 lutego 2011

Co z tym czerwonym?

Gdzie spojrzę - tam czerwono!
Nie mam nic przeciwko czerwieni! Kolor pełen energii, dynamiki, siły, odwagi... może pragnień? Nie utożsamiam się z tą barwą, chociaż...
Lubię czerwone jabłka, czerwone niebo przy zachodzącym słońcu, czerwone, polne maki czy pnącą fasolę, która w czasie kwitnienia w ogrodzie letnim, czerwonym kwieciem akcentuje swoją obecność.
Ale? Właśnie jest pewne ale...
Niedawno sprzątnięto dekoracje świąteczne, w zamian pojawiły się gadżety sercowe, które mnie irytują.
W kwiacarniach - żenada! Nie będę analizowała losów św. Walentego, nie chcę też wypowiadać się na temat nowych zwyczajów, które tak szybko wkradają się do naszych tradycji. Każdy wie swoje! A zatem wyłożę to "swoje".
Jest karnawał! Nasz karnawał to kuligi, dźwięki dzwonków, lecący śnieg spod kopyt, radość wspólnego biesiadowania, zajadanie się pączkami oraz faworkami. I grzaniec! Po Tłustym Czwartku zwieńczeniem zabaw jest zapustny wtorek. Muzyka, taniec, odwiedziny, ileż w tym serca - "ludzkiego", prawdziwego!
A wyznania? 
Wiem, że najpiękniejsze słowa mogą być wypowiadane w świętojańską noc, w czas magii niepojętej: ogień, woda, wianki, krótka chwila, bo zbyt krótka noc... a kwiat paproci może pozostać baśniowym znakiem szczęścia, którego warto poszukiwać, chociaż łatwo nie jest. Natomiast Święto Niezapominajki już na zawsze dla mnie będzie dniem przyjaźni, ciepłych spotkań i rozmów po świt. 
I żeby nie upłycać wielkich słów pragnę przytoczyć jeden z piękniejszych wierszy, do którego często wracam, czytam strofy wielokrotnie, a wersy pozostają i odbijają się w myślach.
Miłość autorstwa Anny Doroty Kowalczyk z tomiku "Nie-niedoistnienie":

wędrowałem ku przyszłości
nagle jak wryty stanąłem
z tyłu pomyślałem oniemiałem
coś musi być za mną
to co najważniejsze
w okamgnieniu dostrzegalne
to musi być tam
tam to musi być

wtedy na krawędzi życia i śmierci
dostrzegłem ją
miłość

wielką choć małą
nieporadną choć przebojową
taką i dostosowaną i nieżyciową
nieopanowaną

wiem ona jest cierpliwa
i nigdy się nie kończy
jest tym co być musiało
tym do czego się dąży
i co życie daje
tym co je zmienia i zabiera
dlaczego więc nie każdy się o nią ociera
wtedy
wtedy nawet gdy umiera

jaką dasz mi radę na przyszłość
pytam ją ona odpowiada 
do pewnych miejsc się nigdy nie dociera

to największa miłości zaleta i wada
    
P.S. I co na to Święty Walenty?

środa, 9 lutego 2011

Czy szukam analogii?

Cerkiew w Krempnej 

Zimowe wędrówki po Beskidzie Niskim zakończyłam, pochłania mnie normalność, a głowa ciągle w chmurach. Przesuwają się zapamiętane obrazy, krążą myśli... to stan przejściowy po wyprawie, zawsze go pielęgnuję, zostaje wtedy więcej  wspomnień.
Słyszę jeszcze szmer Wisłoki. Odtwarzam sentencje, smaki, zapachy, szukam rozmaitych inspiracji.
Beskidzki szlak architektury drewnianej obejmujący zabytkowe cerkwie podpowiada mi, że można byłoby "spiąć" w naszym regionie drewniane kościoły: w Gibach, Monkiniach, Mikaszówce, Studzienicznej, Jeleniewie... Każdy ma swoją, inną, ciekawą historię. 

 Ikonostas w cerkwi w Świątkowej Małej

Z zapartym tchem wsłuchiwałam się w opowieść o Sądzie Ostatecznym i Męce Pańskiej przedstawionej na cerkiewnych, ocalałych obrazach. Ale po chwili, intuicyjnie poszukiwałam odniesień do znanych mi suwalskich kościołów. "Cudze" pragnę pochwalić, ale świadoma jestem co my posiadamy.
 Warto przyjrzeć się ołtarzom naszych świątyń, obrazom świętych, drogom krzyżowym. Wielkim sentymentem związana jestem z jeleniewskim kościołem, ale św. Hubert wielokrotnie zatrzymywał mnie w Gibach, powodów jest wiele. W tym właśnie miejscu można przywołać słowa Asnyka: "Nie depczcie przeszłości ołtarzy, choć sami mielibyście lepsze wznieść...".

      Łemkowskie budownictwo

Zabytkowe drewniane domy połączone z częścią gospodarczą i tą dla inwentarza - trzy w jednym, przypomniały mi o siedlisku Klejmonta we wsi Hańcza. W tej naszej ocalałej chałupie została jeszcze gliniana podłoga i duży płaski głaz ułożony przed wejściem strzegący dobrych duchów domowych. To właśnie tu dowiedziałam się, skąd wziął się zwyczaj przenoszenia panny młodej przez próg.
Z łemkowskiego podwórza zapamiętam zasłyszane powiedzenie: "Góral bez kapelusza nigdzie się nie rusza".

Oddając się wspomnieniom, czuję zapach "beskidzkiego" chleba, który popełniłam wedle przepisu Uli z Myscowej. 
70 dag mieszanki chlebowej sporządziłam z mąki grahamowej, zmiksowanej kaszy gryczanej i płatków owsianych oraz siemienia lnianego i ziaren słonecznika. Dodałam łyżeczkę soli, dwie szklanki wody i rozrobione drożdże (2 dag) z łyżeczką cukru i odrobiną wody. Wszystko zagniotłam i czekałam aż w blasze wyrośnie. Dochodził powoli, ale po godzinnym wypieku, pachnie cały dom.
W Myscowej jadłam też ślepe pierogi, tradycyjne danie łemkowskie, z tą potrawą pójdzie sprawniej, bo różni się ona od suwalskich kartaczy tylko wielkością i nadzieniem. Są mniejsze i nadziane przyprawionym twarogiem!
A zatem jedz, módl się, kochaj? 

poniedziałek, 7 lutego 2011

Jak spotkałam aniołów w ośmiu dniach ostatnich?

"I ujrzałem potężnego anioła zstępującego z nieba obleczonego w obłok,
 tęcza nad jego głową...
 Prawą nogę postawił na morzu, a lewą na ziemi." /Ap 10, 1-2/

Ujrzałam... inaczej, szóstym zmysłem...
Mój anioł, Zimowych Wędrówek Stróż, prawą nogę postawił na Górze Rowelskiej a lewą na Magurze Beskidzkiej i rzekł: "Idę przed tobą, aby cię strzec w czasie twej drogi i doprowadzę cię do miejsca, które ci wyznaczyłem...". 
Wyruszyłam na południe.
Anioł Krakowa strzegący serca Starego Miasta i opowieści o tajemniczej ciżemce wskazał dalszy cel zimowego wędrowania: "Będę z Tobą w dolinie Wisłoki, gdzie wioski łemkowskie rozwiane, cerkwiami dawnymi spowite, Magurami okolone".
A zatem dalej na południe ruszamy, dołącza do nas Anioł Pokoju i rzecze, a głos jego, słyszał ten, kto szósty zmysł miał: "Biorę w swe ręce twój trud, twoje wyzwania i radości, przeniosę je na beskidzkie szlaki nie do końca znane".
Anioł Ziemi w drodze dodał: "Ziemia ta z ziarenek piachu wszechświata usypana, ani urodzajna, ani bogata, za to strojna, o urodzie prawdziwej, której strzec należy i naszą miłością trzeba ją ocalić".
Dotarliśmy do miejsca wyznaczonego.
Czekał na nas Anioł z Ptaszkiem, zwiastujący schronienie, czuwający nad promykiem słońca, rozdający nocą gwiazdy: "Rozwieszone są już mosty nad Wisłoką, a Ziemia przyjazną pogodę zwiastuje, dłoń pomocna w Myscowej czeka i jak tarczą nas osłaniać będzie".
Przejął nas potem Anioł Magury. 
Wędrowaliśmy.
Narty nas niosły, ślad w ślad, trop w trop, jak watahę wilków. To co niepojęte i niewyobrażalne było w zasięgu wzroku, słuchu, dotyku, smaku, zapachu oraz... szóstego zmysłu. Słychać było oddech śpiących niedźwiedzi, śledziły nas (być może) czujne oczy rysia, a orły krzykliwe nie chciały zostać w tle.
Skrywałam w pamięci Beskid oszroniony, złączony z niebem mgłą, chmurami objęty. Utrwalałam obrazy chyż łemkowskich, ozdobnych ganków, szczytów chałup, symboli w cerkwiach malowanych... Wpatrywałam się w potoki szemrzące, buki i jodły wyniosłe, stoki łagodne, doliny tajemne, góry odosobnione, krzyże różnorodne...
Osiem dni w drodze... to jak osiem błogosławieństw...
Ale włączywszy intuicję czytam między wersami: "Błogosławieni Aniołowie, albowiem oni pragną, by człowiek człowiekowi aniołem był".

P.S. Za wszelkie doznania Świstakowi dziękuję! A wszystkim Aniołom wdzięczna wielce pozostaję

 
Free Flash TemplatesRiad In FezFree joomla templatesAgence Web MarocMusic Videos OnlineFree Website templateswww.seodesign.usFree Wordpress Themeswww.freethemes4all.comFree Blog TemplatesLast NewsFree CMS TemplatesFree CSS TemplatesSoccer Videos OnlineFree Wordpress ThemesFree CSS Templates Dreamweaver