niedziela, 3 czerwca 2012

Jak brzmi tykocińska symfonia?

Symfonia to utwór muzyczny na orkiestrę, trzy- lub czteroczęściowy, na który przez wieki wielu kompozytorów miało wpływ. Pierwsza część szybka, potem wolna, następnie taneczna i znowu szybka...
Z symfonią właśnie skojarzył mi się Tykocin, dlaczego?

Nad brzegiem Narwi najstarsza część Tykocina to zamek warowny, centrum osady to duży plac z pomnikiem Stefana Czarnieckiego otoczony parterową, ciekawą zabudową, obok wyodrębnia się plac kościelny ze świątynią otwartą na miasto, a część żydowska wyłania się w okolicy synagogi.




Na Tykocin, (podobnie jak na symfonię) miało wpływ wiele znaczących postaci, od Zygmunta Augusta, Stefana Czarnieckiego po Izabelę Branicką. Dolina biebrzańska, Narew, stary układ urbanistyczny, odnowiony rynek, to wszystko czyni, że tykocińska symfonia brzmi niepowtarzalnie. A jaka będzie w twojej wyobraźni?
To zależy tylko od ciebie.


piątek, 1 czerwca 2012

Jak długo jechałam do Kiermus?

Skrawek dziennika włóczykijki
Wielokrotnie słuchałam ciekawych opowieści o nietypowym miejscu w pobliżu Białegostoku. Wielokrotnie jechałam do Kiermus palcem po mapie Suwalszyzny, a potem Podlasia. Wielokrotnie tam byłam wirtualnie wchodząc na stronę kiermusiańskiej oferty. Wielokrotnie zaznaczalam w kalendarzu pierwsze niedziele miesiąca wiedząc o giełdzie staroci w Kiermusach. Minęło kilka lat i stało się. Byłam.
Ale czasem tak jest, że nasze wyobrażenia rozmijają się z rzeczywistością. Ponoć częstego rozczarowania doznają Japończycy przybywający do Paryża, co kończy się terapią u psychologa, a stan chorych został nazwany "paryskim syndromem", wszystko to skutek nie spełnionych nastawień, tzw. doznanie szoku rozczarowania.

U mnie tak źle nie było ani po pobycie w Paryżu, ani w Kiermusach, jednak wiem, że czasem warto odbyć wyprawę spontaniczną, bez większych oczekiwań, aby zostawić  miejsce na zaskoczenia i niespodzianki.
Giełda staroci w Kiermusach ma niesamowity zakres, bo można kupić tam dosłownie wszystko od jajek począwszy na roślinach ozdobnych skończywszy. Towarów mnogość, ludzi wędrujących i kupujących również. To wszystko ma rzeczywiście wymiar jarmarku rozciągającego się na leśnych polanach, ale w tym handlowym chaosie nie odkryłam szlacheckiego ducha "rzeczpospolitej kiermusiańskiej".
I naprawdę tego mi żal!
No cóż, trzeba będzie pojechać raz jeszcze, w przypadkowym terminie, bo wierzę, że miejsce to, mimo wszystko, ma swój klimat.
A zatem ostoja żubrami i tradycją szlachecką zapewne zachwyci innym razem.

czwartek, 31 maja 2012

Czy pięknie na Pięknej?

Może szukasz pomysłu na... romantyczne spotkanie?
Może pragniesz zagubić się gdzieś, aby potem odnaleźć?
Może chcesz pobyć w raju będąc na Ziemi?

Skrawek dziennika włóczykijki
Województwo warmińsko-mazurskie, Mazury Garbate, Kraina Łowców Przygód, Gołdap - miasto uzdrowiskowe, Góra Piękna, czyli Gołdapska, a może Jaćwieska?
Szczyt góry osiągnąć można kolejką linowo-krzesełkową, ale ja weszłam pieszo - bez wysiłku, to tylko 271m n.p.m. To niżej o ponad 20 m od suwalskiego bieguna zimna. Asfaltowa, serpentynowa ścieżka powoli po garbie wprowadza na rozłożysty masyw z mocno ściętym wierzchołkiem. Obok Góra Zamkowa, całość sugerować  może byłe jaćwieskie grodzisko. 
Aby uprzyjemnić swą  wyprawę, warto wejść do restauracji, która jest zwieńczeniem wyniesienia.
Na samym wierzchołku Pięknej Góry, panoramy wszelkie mogą być oglądane w obrotowej kawiarni. W ciągu 45 minut, pijąc kawę i gaworząc o ósmym, bądź dziewiątym cudzie świata, obrócimy się dokoła podziwiając gołdapskie przestrzenie, mazurskie lasy i jeziora, Wzgórza Szeskie, Puszczę Romincką i jej bezkres po stronie Obwodu Kaliningradzkiego także.
Rominta - tajemna od wieków puszcza, po której błądzi nie tylko Błędzianka, ale być może dusza córki rycerza, która wraz z ojcem mieszkała w zamku na Pięknej Górze. Dawno to było, aże rycerz nie wykazywał się dobroczynnością to i dłużej wspominać go nie będę. Ale córka? Tej może jakiś śmiałek i dzisiaj przyjść z pomocą, trzeba tylko wypatrzeć ulotną białą postać snującą się po gołdapskiej krainie. Drogi pojaćwieski młodzianie, chwyć zatem piękność w swe ramiona i wyrwij ją z dawnej klątwy, ale za nim uwolnienie nadejdzie nie wolno Ci, ani razu obejrzeć się do tyłu - nawet gdyby sam Archanioł nawoływał. Ale czy w dzisiejszych czasach znaleźć można rycerza na białym koniu?
Kto szuka - ten znajdzie!

Na Pięknej Górze byłam, pod wrażeniem pozostaję i w poszukiwaniach trwam.

P.S. Och, Gołdap czy lepiej Gołdapa. Nie wiem dlaczego mówi się ta Gołdap?
Pewnie Gołdap też jest kobietą. I jeszcze jedno - tu warto być z kimś.

środa, 30 maja 2012

Co z biegunem sera?

Majowy czwartek i słońce, złote mniszki dokoła i ja
Złoto na niebie i ziemi, żółcienie na błękicie i zieleni, i ja
Niby zwyczajność, niby codzienność chwili - a w niej ja, i...


W słuchawce dźwięczny głos, energię pozytywną czuję i słyszę:
- A Ziemia okrągła jest!!!
Śmiech! Radość! Krótkie zdania, a ile informacji! Sukces!
Już wiem, wioska tematyczna "Biegun zimna i sera" zajęła drugie miejsce w ogólnopolskim konkusie "Sposób na sukces". Nagrody wręcza 28 czerwca 2012r. prezydent B. Komorowski. Przekroczymy pałacowe progi. W Stowarzyszeniu "Macierzanka" w Wiżajnach ogólna euforia. 
Seromaniacy z bieguna zimna mają wiele osiągnięć, ale wioska tematyczna to nasze wspólne dziecko, które narodziło się w 2009 roku. Młode to przedsięwzięcie, ale od początku zaistnienia skazane było na sukces. Dlaczego? W tej bajce spowitej fantastycznym programem nie ma nic sztucznego, ani fałszywego, łączy ona odwieczny biegun zimna z tradycyjnym wyrobem serów i z naturalnie wyniesionym terenem polodowcowym położonym  blisko nieba, łączy ludzi, którzy czują nie tylko serowego bleusa.
A wierzaj mi, ludzie tu wielkie serca mają. A tych, którzy niosą hasło, że Ziemia okrągła jest - doceniam i uwielbiam. Tu w Wiżajnach o kulistości naszej planety warto przypominać, aby we wszystkie kierunki świata rowelskie wiatry rozwiewały optymistyczne wieści. Niejeden tu dawniej mówił o zwiniętym asfalcie, o zawracaniu wron, czy diable, który mówi dobranoc. A stało się inaczej, bo kiedy ma się swój sposób na sukces to kraina nie tylko macierzanką, mlekiem, ale i szczęśliwością omotana jest.
-To początek świata - często mówię, stojąc nad jeziorem Dunajewo, na skraju wsi Stankuny - to mój biegun, który odkryłam dzięki...
wielu zbiegom okoliczności...
A może dlatego, że "dopóki Ziemia kręci się, dopóki jest tak, czy siak...", Pan ofiarował nam to, czego w duszy było brak?


P.S. O wiosce tematycznej "Biegun zimna i sera" znajdziesz więcej na stronie Stowarzyszenia "Macierzanka" oraz w moich postach, wystarczy kliknąć etykiety: sery lub Wiżajny.







poniedziałek, 9 kwietnia 2012

A w Wielki Piątek?

Serca dzwonów zastygły
Klekot kołatek oznajmia Dzień Męki
Golgota, to inaczej Kalwaria


Na Suwalszczyźnie zachował się bardzo stary zwyczaj trzymania straży przy Pańskim Grobie. Przez wiele godzin dziennych i dwie noce trwa nieprzerwane czuwanie. Zmiana warty to szczególnie wzniosły moment. W większości kościołów niezastąpieni są ministraci i harcerze. W niektórych miejscowościach strażnikami są młodzieńcy, którzy mają oryginalne stroje. Często są to strażacy, którzy bardzo uroczyście wyglądają w swoich strojach galowych. Tak jest nie tylko w Puńsku. W Krasnopolu strażnikom sporządzono lśniącą zbroję z puszek. Warta przy Grobie Pańskim nawiązuje do wart żołnierzy rzymskich, którzy pilnowali grobu Chrystusa i byli świadkami Jego zmartwychwstania.
Grób Pański w kościołach często miał, i ma do dzisiaj, dodatkowe przesłanie. Aranżacja, oprócz tradycyjnej, zawiera współczesną symbolikę, która ukazuje czym jest zwycięstwo życia nad śmiercią we wspólczesnym świecie. W większych miastach od dawna jest zwyczaj "chodzenia po grobach", czyli odwiedzania wielu kościołów w czasie świątecznych spacerów i modlitw już przy pustych grobach.



czwartek, 5 kwietnia 2012

A jak to Wielkanocą bywało?


Z Wielkanocą są związane różne obrzędy. Niektóre powoli zanikały, inne pozostały, chociaż z upływem czasu zmieniały swoją formę, o niektórych opowiedział mój tata oraz moi starsi sąsiedzi, którzy pamiętają z dzieciństwa wielkanocne kolędowanie i nie tylko.

Wielkanocne kolędowanie z Allelują na ustach,
zwane nieraz „po allelui”, albo „po wykupku” wielu mieszkańców Suwalszczyzny pamięta. Grupy chłopców młodszych, bądź kawalerów chodziły od domu do domu. Każda grupa miała swój repertuar, który był prezentowany pod oknem domu. Młodzieńcy mówili przygotowane oracje, często przekazywane z pokolenia na pokolenie, radośnie, rytmicznie je wykrzykując. Oprócz wierszowanych oracji były pytania do gospodarzy, powinszowania i podziękowania. „Allelujnicy” często śpiewali religijną pieśń wielkanocną pt. „Wesoły nam dziś dzień nastał”, co było nie lada wyczynem, bo należało wykazać się znajomością wielu zwrotek. Wielkanocni kolędnicy nie przebierali się, mieli ze sobą koszyk na zbieranie datków. Za wygłoszone oracje i życzenia dostawali pisanki, kraszanki, ciasta, cukierki, czasem pieniądze. A oto fragment oracji pochodzący z Suwalszczyzny, którą z łatwością recytuje 85-letni dziadek Antoś:
Oto po płaczu i po żałobie Wielki Jezus spoczywa w grobie, oto dziś dzień zacny, oto dziś dzień wielkanocny, wstał Pan Chrystus Wszechmocny, z grobu ciemnego dla zbawienia naszego! Jak król króluje, tak ja dziś państwu powinszuje, dnia dzisiejszego, żebyście doczekali roku drugiego…”
Na „alleujników” czekały dzieci już od śniadania wielkanocnego, była to wielka, radosna atrakcja, czasem kolędnikom towarzyszył akordeonista, co było dodatkowym urozmaiceniem. Oczekiwały również panny, którym były recytowane specjalne, zalotne oracje:
Jest tu panna – już dorosła, żeby za rok za mąż poszła, męża dobrego żeby dostała, a nam dziś dobry wykup dała. Ja też lubię panienki do wzięcia, może będę waszym zięciem”. Czasem grup kolędujących było wiele i gospodarzom brakowało „datków”, wtedy zapytany gospodarz przez prowadyra, czy mogą alleluję zaśpiewać, odpowiadał – nie. W zamian wygłaszane były mało radosne oracje: „A u was na podwórzu klocy, nie doczekajcie drugiej Wielkanocy”. Ale takie sytuacje nie występowały często.


Kolędowanie z barankiem lub kogucikiem (zwyczaj spoza ziemi suwalskiej) – to radosne chodzenie po wsi w Lany Poniedziałek, po południu, kiedy to już ustawał czas oblewania się wodą. Chłopcy przebierali się za ułanów i chodzili od domu do domu z wózkiem, na którym stał baranek z drewna. Czasem zamiast baranka przebierańcy nosili kogutka zrobionego z piór, gliny lub ciasta. Były śpiewane odpowiednie, tradycyjne piosenki, za co otrzymywano jajka i słodycze. Odtworzone fragmenty piosenek są różnorodne, np. „Niesiemy tu kogucika, dajcie jajek do koszyka…”, „Lato idzie, zima schodzi, oj nasz kogutek boso chodzi. A złóżcie się po grosowi, kupcie buciny kogutkowi…”, „A dajcie nam co macie dać, bo nam tu zimno stać…”.

Na drugi dzień Świąt dzieci chodziły w odwiedziny do swoich rodziców chrzestnych z tzw. wykupem. Brały kawałek bułki drożdżowej, kilka pisanek i z tym zawiniątkiem szły np. do matki chrzestnej, która w zamian dawała dwa albo i trzy razy tyle pięknie zdobionych jajek, słodyczy i dodatkowo jeszcze jakiś prezent, często były to ubrania albo pieniądze. Dziecko odpowiednio było goszczone, aby wróciło do domu szczęśliwe. Do maluchów chrzestni sami przyjeżdżali obdarowując swoich chrześniaków  podarkami i życzliwością.

Piękne to były czasy! Piękne tradycje!

środa, 4 kwietnia 2012

Co wiosną u ślimaków słychać?

Suwalskie "ślimaki" zimą miały się dobrze,
w różnych zakątkach i miejscach bywały,
a teraz, na wiosnę wypełzły na dobre!

Czy wiesz?
Wtorek jest ich ulubionym dniem! Kwietniowy, przedświąteczny, ślimaczy wypad udowodnił, że na pewno oprócz wtorków uwielbiają słowo slow. Tych słów zebrałoby się zapewne więcej np. smak, smaczna lub niebywałe... W nazwach brzmią one szczególnie: Ulica Smacza, Dawcy Smaku, Niebywałe Suwałki. Każdy "ślimak" podąża za tymi hasłami. Dokąd? Czasem azymut jest wskazany. Dlaczego? Slowfoodowicze to wiedzą. 

I ja to wiem!
Dlatego w tempie slow danie sporządziwszy, zachowując podobny rytm, słuchając "Czesława śpiewającego Miłosza" udałam się do Kaletnika.


Co za powitanie!
W Bajkowym Ogrodzie wiosna przyszła! Krasnalom z bród skapała już woda z rozmarzniętych soplów, wyszły ze swojej groty na dobre, bo zimowej wilgoci pewnie miały już dosyć. Kichać mocno zaczęły, a że nosy mają ogromniaste, to i całą Doliną Wiatrołuży zatrzęsło i wszyscy dokoła zrozumieli, że jak grzmi, to zima kark skręciła i wiośnie czas królować. A wiosnę można  było dojrzeć w babcinym oródku, do którego zaglądał już Czerwony Kapturek i przy alei, której niezmiennie Baba Jaga strzeże. Ale Sowa do dworu zapraszała.

A tu!
Wielkanocny stół zdominowały słodkości, mimo przeróżnych dań, pośród wielu smakołyków dominował kolisty mazurek z baziowym obrazkiem. Ten ktoś, kto tak precyzyjnie go "wycukrował", jest nie tylko dawcą smaku, ale i estetyki - pomyślałam. Gratulowałam autorce Joli serdecznie, bo kiedy odkryłam walory smakowe mazurkowego ciasta na tłuszczu z gęsi przygotowanego i pomarańczowo-cytrynowego nadzienia oblanego karmelem, to wiedziałam, że ten kunszt kulinarny wyższą półkę zajmuje. Ten niebywały smak zatrzymałam! Czy dam radę go odtworzyć? Wiem, że próbować warto! Ale póki co, ruszam (oczywiście slow) do zweryfikowania zdobytego przepisu na brokuły w cieście naleśnikowym.



Co wzięłam jeszcze?
Zapach podgrzanego wosku przypominający dzieciństwo, barwy pisanek sporządzonych przez Waldemara Kiersnowskiego spod Bakałarzewa (przywraca to wiarę w męski ród!).
Mam ze sobą również pozytywną energię Ogrodu Bajek i slowfoodowiczów, którzy bez względu na wiek tworzą niebywałą, ślimakową społeczność, która niesie wiele dobra, w wolnym tempie, ale skutecznie.


P.S. W swoim życiu preferuję metodę małych kroków. Uwierz, prowadzi do celu!
 
Free Flash TemplatesRiad In FezFree joomla templatesAgence Web MarocMusic Videos OnlineFree Website templateswww.seodesign.usFree Wordpress Themeswww.freethemes4all.comFree Blog TemplatesLast NewsFree CMS TemplatesFree CSS TemplatesSoccer Videos OnlineFree Wordpress ThemesFree CSS Templates Dreamweaver