piątek, 1 czerwca 2012

Jak długo jechałam do Kiermus?

Skrawek dziennika włóczykijki
Wielokrotnie słuchałam ciekawych opowieści o nietypowym miejscu w pobliżu Białegostoku. Wielokrotnie jechałam do Kiermus palcem po mapie Suwalszyzny, a potem Podlasia. Wielokrotnie tam byłam wirtualnie wchodząc na stronę kiermusiańskiej oferty. Wielokrotnie zaznaczalam w kalendarzu pierwsze niedziele miesiąca wiedząc o giełdzie staroci w Kiermusach. Minęło kilka lat i stało się. Byłam.
Ale czasem tak jest, że nasze wyobrażenia rozmijają się z rzeczywistością. Ponoć częstego rozczarowania doznają Japończycy przybywający do Paryża, co kończy się terapią u psychologa, a stan chorych został nazwany "paryskim syndromem", wszystko to skutek nie spełnionych nastawień, tzw. doznanie szoku rozczarowania.

U mnie tak źle nie było ani po pobycie w Paryżu, ani w Kiermusach, jednak wiem, że czasem warto odbyć wyprawę spontaniczną, bez większych oczekiwań, aby zostawić  miejsce na zaskoczenia i niespodzianki.
Giełda staroci w Kiermusach ma niesamowity zakres, bo można kupić tam dosłownie wszystko od jajek począwszy na roślinach ozdobnych skończywszy. Towarów mnogość, ludzi wędrujących i kupujących również. To wszystko ma rzeczywiście wymiar jarmarku rozciągającego się na leśnych polanach, ale w tym handlowym chaosie nie odkryłam szlacheckiego ducha "rzeczpospolitej kiermusiańskiej".
I naprawdę tego mi żal!
No cóż, trzeba będzie pojechać raz jeszcze, w przypadkowym terminie, bo wierzę, że miejsce to, mimo wszystko, ma swój klimat.
A zatem ostoja żubrami i tradycją szlachecką zapewne zachwyci innym razem.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Free Flash TemplatesRiad In FezFree joomla templatesAgence Web MarocMusic Videos OnlineFree Website templateswww.seodesign.usFree Wordpress Themeswww.freethemes4all.comFree Blog TemplatesLast NewsFree CMS TemplatesFree CSS TemplatesSoccer Videos OnlineFree Wordpress ThemesFree CSS Templates Dreamweaver