Przeplata Mierkinie i wieś Hańczę, czasem spogląda na Błaskowiznę.
"Galeria Wsi" Państwa Mackiewiczów nie wadzi tu nikomu.
Miejscowi przywykli, a turystom zakątek ten swoistą nutą gra.
Byłam tu wiele razy, ale wczoraj dane mi było przekroczyć kolejny raz próg "Galerii", tym razem z gośćmi z Gruzji. Po kilku latach, ale z takim samym sentymentem obejrzałam glinianą chatkę, saunę, staw, wielokrotnie spoglądałam na prace Pani Haliny interpretując je w zadumie, po swojemu. W zaciszu izby wysłuchałam legendy o Przerośli, a potem gruzińskiej pieśni, rzewna to była pieśń, męskie głosy zrobiły swoje, dziwnie w duszy zagrała romatyczna jej część. Wielkrotnie wymieniałam ciepłe spojrzenia z gospodynią rozumiejąc się bez słów. Tajemna nić czasem łączy ludzi, którzy czują podobnie. A nas połączyło "Aniołowo", to czasy minione, ale zaiste - ciepłe. Tu, na przyzbie jest niewidzialne wszystkim hasło - "Dobra Wam nie poskompię".
Słuchając tłumaczenia pieśni z gruzińskiego na rosyjski, a potem na polski, popijaliśmy napar z kwiatu paproci, wszak zerwany niedawno to i niebagatelną moc ma. A smak? Po poprostu magia.
A tymczasem młody, radosny Gruzin ważną myśl przemycił, że ten dojrzy piękno kobiety, kto kocha i takie tam miłosne sentymenty...
Krótka to chwila, a dobroci tyle, pożegnania czas.
- Proszę przyjechać, tak po prostu - bez ceregieli - słyszę zaproszenie pani Haliny.
- Przyjadę, bez ceregieli - obiecuję.
Krótka to chwila, a dobroci tyle, pożegnania czas.
- Proszę przyjechać, tak po prostu - bez ceregieli - słyszę zaproszenie pani Haliny.
- Przyjadę, bez ceregieli - obiecuję.
Nasycona gruzińską nutą, mocą Przełomki i czarem naparu z kwiatu paproci w paryskie klimaty ruszam.