niedziela, 23 stycznia 2011

Co jest naszym ósmym cudem?

Ustalono wiele list z cudami świata. I chociaż mówi się o siedmiu cudach, to spis objął już znacznie więcej osobliwości. UNESCO spisało listę ważnych zabytków. Powstaje wiele rankingów wyłaniających największe, najwyższe, najpiękniesze, najważniesze... miejsca, budowle, zakątki, cuda przyrody, natury, dzieła ludzkich rąk.
Rozejrzyjmy się wokół, wystartowała już Puszcza Białowieska, wyłonić się chce Kraina Wielkich Jezior. Ale ja wiedziona instynktem suwalskim pytam o swoje, czy bogaty jest nasz region w miejsca szczególne?
Nie ma u nas kanionów, wodospadów, wulkanów, raf koralowych, zorzy polarnej, daleko nam do Mount Everestu, ale czy nie warto wyłuskać nasze naj..., żeby uzmysłowić, co posiadamy i z czego możemy i mamy być dumni? Wbrew powiedzeniu "cudze chwalicie, swego nie znacie..." 
Jezioro Hańcza ogłasza się jako Królowa Głębin, Góra Rowelska od lat wielu nosi miano Bieguna Zimna, Czarna Hańcza mota i rozbudza zmysły, Góra Cisowa awansowała na Suwalską Fudżijamę, Kanał Augustowski wpisał się na światową listę zabytków techniki, wigierski klasztor chce być perłą, a może diamentem, rozległe jezioro Wigry pewne jest swego najwyższego miejsca na podium, Puszcza Augustowska nie poddaje się innym olbrzymim kompleksom leśnym w Polsce, Studzieniczna znaczona największą magią, jest kumulają piękna, wiary i pozytywnej energii... Lista nie jest zakończona. Każdy wpisałby zapewne jeszcze kilka swoich punktów. Ale chcę pójść dalej i szukać cudu ósmego...
Ósmy cud Suwalszczyzny? Jak sadzisz, o czym myślę? A może o kim?
To dzieło rąk ludzkich, do dzisiaj nie wiadomo czyich, nie wiadomo gdzie i kiedy dokonane?
Pozostaje z boku, tajemnicza, trochę niedoceniona, od wieków skromna, ale w moich oczach najbardziej doskonała - Madonna Sejneńska. Matka Matek i Ojców, Opiekunka Rodzin, Hetmanka Pokoju - obejmuje wszystkich łagodnym uśmiechem,  gotowa do czynienia łask i spełniania próśb, ogarnia modlących swym opiekuńczym płaszczem. Rzeźba, figura, szafka, korona, symbole, znaki, wieki, tajemnice, legendy, domysły, przypuszczenia i fakty... A nade wszystko cuda! Sejny, bazylika, nawa, nisza... Jedyne w swoim rodzaju miejsce na naszej ziemi, polskiej, europejskiej, światowej.
O ile łatwiej jest żyć wierząc w cuda? 

środa, 19 stycznia 2011

Kim oni są?

Przepis na suwalską babcię i dziadka

cztery szklanki z głębin Hańczy wody
odrobina, z wigierskiej ziemi, zgody
kosz wiżajńskiej, szczerej radości
pełna misa sejneńskiej miłości
kilka łyżek suwalskiej gwary
opakowanie ze Studzienicznej wiary
pięć łyżek dowcipów i sześć humoru
dzban pełen tradycji i wzorów
dwie pełne dłonie szczerości
szczypta niezbędnej ufności
wszystko razem zmiksować
codziennie, po trochu degustować

poniedziałek, 17 stycznia 2011

A jak męczy talent?

Różany anioł powitał na "Pogaduchach z karnawałem w tle" tych, którzy wiedzą jak uwolnić swój talent.
Są to zdecydowane miłośniczki decoupage'u, które uczestniczą systematycznie we wszystkich zajęciach poświęconych tej formie zdobienia. Na styczniowych warsztatach królował papier ryżowy, który wyzwolił wiele inspiracji.
Nad kreatywną i karnawałową zabawą rąk czuwał śpiewający anioł. Ala jak zwykle uwolniła kulinarny talent, bo nie ma babskich pogaduch bez przepisów na ciekawe i szybkie "co nieco". Ciasteczka z nasionami, czekoladowe babeczki były dopełnieniem estetycznych doznań.

Wiosenny anioł zwiastuje kolejne spotkanie i zapewnia twórczy klimat. 
Czyżby w "Domu pod Aniołem"?

P.S. Termin "sztuki plastyczne" obejmuje architekturę, rzeźbę, malarstwo, grafikę, zdobnictwo, rzemiosło artystyczne. A jeśli zdobnictwo też jest sztuką, to Ci, którzy pracują nad uwalnianiem swoich talentów zdobiąc lustra, pudełka, szkatułki, anioły zapewne powoli stają się artystami.


poniedziałek, 10 stycznia 2011

Jak jest na bezdrożu?

Nasza suwalska kraina ma wiele opisanych miejsc, oznakowanych, znanych, sławnych, leżących na "objazdowych" szlakach. Są i takie, o których niewiele pisano i mówiono. Ciche, niedocenione, pozostawione w cieniu, a jakże urokliwe. Według mnie takim zakątkiem m.in. są Osinki, leżą blisko Suwałk. Okolone Czarnoziemią, Szwajcarią, Węgielnią. Zajmują obrzeża malowniczej doliny, rozrzucone kolonijnie pośród łąk, pól i lasów. Jest wiele dróg, którymi można dotrzeć do tego szczególnego miejsca, które tak pieczłowicie wyrzeźbił lądolód. Pozostawił tu chyba wszystkie możliwe swoje formy. Pośród moren i kemów skrywają się niewielkie jeziora. To urozmaicenie terenu wykorzystali dawno temu Jaćwingowie, którzy zawsze zakładali swoje osady w miejscach nie tylko łatwych do obrony, ale także ciekawych krajobrazowo. Byli escetami. Znali się i na pięknie, i na wojowaniu. Dowodem na to jest Góra Zamkowa ukryta w lesie, która była grodziskiem obronnym w II-III wieku naszej ery.  Ale tematu Jaćwieży we współczesnych Osinkach nikt nie podjął. Szkoda. Poczekam na kreatywnych inaczej. A może są potrzebne takie miejsca uśpione, pachnące egzotyką?

Wędrując, zatrzymuję się często w takim miejscu, gdzie kończy się droga. To moje bezdroże, to granica Węgielni i Osink. Potocznie ten styk nazywamy "Górą Sobunia". Lubię to miejsce i słowo bezdroże, lubię też nazwy lokalne, które są rozumiane tylko przez tubylców. Widok stąd można by nazwać "Amfiteatrem Osińskim", dlaczego nie? Tu na odkrytej arenie w kształcie elipsy znajduje się jezioro Czarne otoczone wznoszącymi się pagórami. Siedzenia widzom też są, w postaci głazów leżących na stokach wyniesień. Zapraszam. Jaki spektakl? Bez walk i gladiatorów, ale ze zwierzętami dzikimi albo domowymi.


sobota, 8 stycznia 2011

Jak byłam na manowcach?

6 stycznia, świąteczny dzień, dzień ze śniegiem i słońcem, lekkim mrozem i przyjemnym wiatrem. Marzenie! Zima mogłaby być właśnie tylko taka. 
Wybieramy się na manowce! Takie hasło dotarło z Maćkowej Rudy! Manowce to ulubione słowo Trampajki. A zatem... Narty, kijki, czapka, szalik... w drogę!
Powitanie krótkie, szkoda dnia! Ruszamy! Na drugą stronę rzeki. Zostawiamy Budę Ruską, bo to już rewiry prezydenckie (żartuję!). Poświątecznie warto wziąć azymut na Mikołajewo. Nazwa wsi cudna. Tu może zamieszka w przyszłości nasz Suwalski Święty Mikołaj? Można by poszukać Mu odpowiedniego miejsca. Pokonujemy wąską kładkę, która łączy dwie nadhańczańskie wsie. Narty przenosimy, bo wąsko i niebezpiecznie, a kąpiel raczej nie wskazana. Po saunie to i owszem, ale dziś tematem są przecież manowce. A czas i teren odpowiedni, bo wokół wszystko jest przysypane grubą warstwą miękkiego śniegu, nie ma wytyczonych dróg. My znaczymy szlak, po bezdrożach i wertepach, po zamarzniętych mokradłach i łąkach, po stokach i polach. Słońce roziskrza śnieżynki. Szron srebrzy się na gałęziach. Mróz zarumienia policzki.



Plącze mi się w myślach opowieść o Trzech Królach, wracają ciągle słowa  "wędrowali, wędrowali poprzez ziemi szmat". Szli do światła gwiazdy. To i czasy odległe i strefa inna. Kim byli wędrowcy ze wschodu? Astrologami, magami, kapłanami czy królami? Przez minione wieki czas zatarł różnice.  Ważne jest to, że byli Mędrcami, bo nie widzieli, a uwierzyli, w darze nieśli to, co mieli. Pokłoniwszy się Małemu dalej wędrowali, wracali inną drogą, być może po manowcach. Magowie potrafili przemierzyć ziemi szmat z pominięciem przeszkód wszekich, zła i herodowej zazdrości. Umieli rozpoznać dobre gwiazdy, nie tylko betlejemską, a zatem byli roztropnymi astrologami z Babilonu.
Sądzę, że każdy ma swoją drogę do przebycia i swoje gwiazdy do wypatrzenia. Chociaż czasem nie łatwo jest je dojrzeć, szczególnie wtedy, kiedy jesteśmy na zakręcie.

A my człapiąc "gęsiego", zapadając się w białym puchu wchodzimy do Puszczy Augustowskiej. Magia? Czary? Czy może królestwo Świętego Mikołaja? Ośnieżone konary świerków połączyły się tworząc tajemnicze tunele, przysypane leszczyny powyginały się w łuki tryumfalne, sosny stoją bezsilne dźwigając na igłach białe poduchy.
Ponoć każdy z nas ma niewidzialną, czrodziejską różdżkę, tylko nie każdy umie się nią posługiwać. Widząc tyle zimowego piękna, śmiem twierdzić, że teraz różdżka zadziałała. Tylko czyja? Pewnie Trampajki, bo to jej manowce.


P.S.
Manowce to teren bez wyznaczonej drogi, trudny do przebycia, to bezdroża i wertepy.

środa, 5 stycznia 2011

U Pana Boga za piecem - gdzie to?

Jest wiele miejsc na świecie, które odwiedził papież Jan Paweł II, jest wiele szlaków oznaczonych JP 2. Wigry dumne z  dostojnego gościa, pokazują turystom apartamenty papieskie. Jezioro Wigry zaprasza na rejs statkiem i chociaż już nie tym samym, nikomu nie przeszkadza, żeby podążać śladami Ojca Świętego. Latem ciągną tłumnie pielgrzymi, rodziny, biwakowicze, kajakarze...
Niewielu z nich zbacza z trasy Suwałki - Wigry, Sejny - Wigry.
Dokąd?
Jedno zdanie ciśnie mi się, aby zacząć tę opowieść.
Jest zakątek na tej ziemi...
Ano jest, na tej ziemi, suwalskiej. Zakątek związany z papieżem Janem Pawlem II i z Matką Boską. Tyle świętości? Tak, bo to jest miejsce - U Pana Boga za piecem.
Leszczewo ukrywa się przed sławą, chowa się częściowo za wzgórzem, szuka cienia pod lasem, cieszy się nurtem Kamionki. Liczne pagórki i doliny tworzą miejsca azylu dla tutejszych mieszkańców. Nikt nikomu nie wadzi. Pokamedulski klasztor niepodal, Stary Folwark z "holidejem" blisko, szlak Suwałki - Sejny w zasięgu wzroku, a tu życie płynie rytmem wyznaczanym porami roku.
Kilkanaście lat temu pan Milewski, mieszkający na uboczu wsi, postanowił w swoim ogródku wymurować niewielką, kamienną grotę, w której ustawił figurkę Matki Boskiej. Dobry to człowiek, rozmawiał z Madonną po swojemu, tłumaczył Jej, że w tym zaciszu będzie miała spokój przeplatany rodzinną modlitwą, z dala od zgiełku i chaosu.
Czy się mylił?
Jak bardzo był zdziwiony 9 czerwca 1999 roku, kiedy zobaczył rano zjeżdżający ze wzgórza sznur aut? Jak bardzo kołatało mu serce na widok biskupów, księży? Na jak długo uwięzło coś w gardle, kiedy zobaczył Ojca Świętego? Jak ważny stał się drewniany, zwykły ganek, którym Gość wszedł do pokoju? Jak piękne były świeżo zerwane kwiaty ustawione w alkierzu? Jak wielka, niepodziewana moc spłynęła na wszystkich domowników?
Mijają lata...
Jak bardzo jestem dumna, że znam tych ludzi i to miejsce? Jak drogocenne są chwile ze wspomnieniami tego czerwcowego poranka? Jak słodkie są  łzy wzruszenia? Jak ważny to ślad Świętego na naszej ziemi dla przyszłości?
Odpowiedzi na wszystkie pytania zapewne zna Matka Boska, która nadal strzeże siedliska Milewskich. To Ona zatrzymała palec Jana Pawła II właśnie na ich nazwisku, kiedy papież analizował podaną przez proboszcza listę rodzin.
Bo jak inaczej wytłumaczyć to jedyne w swoim rodzaju zdarzenie w pielgrzymowaniu Wielkiego Polaka?

wtorek, 4 stycznia 2011

Co słychać na Biegunie Zimna?


- Słucham, halo!
- Witaj, wszystkiego dobrego w Nowym Roku - słyszę w słuchawce znajomy, radosny głos.
- Dzięki, oby nam się darzyło! Mów co w Wiżajnach, co tam u Was? Jak zima?
- Słuchaj, pięknie! Zawiało nas. Jest cudnie, od dwu dni nie mamy połączenia z Suwałkami. 
- A co z naszym kuligiem?
- Wszystko omówione, jak odkopiemy się, to dam znać.
- Zobacz, ale zima w tym roku!
- E tam, przed wojną to były zimy!  Dawno temu, jak chałupa Andrulewiczki się spaliła, to i tak mróz na szybach został! To do zobaczenia! Hej!

Styczniowa zagadka - co to za miejsce?

W jakim mieście zrobiłam to zdjęcie? Skoro to nie Warszawa, to o co chodzi?
Pierwsza osoba, która przyśle poprawną odpowiedź, otrzyma nagrodę niespodziankę.
Czekam, mój adres mailowy: awalicja@gmail.com
 
Free Flash TemplatesRiad In FezFree joomla templatesAgence Web MarocMusic Videos OnlineFree Website templateswww.seodesign.usFree Wordpress Themeswww.freethemes4all.comFree Blog TemplatesLast NewsFree CMS TemplatesFree CSS TemplatesSoccer Videos OnlineFree Wordpress ThemesFree CSS Templates Dreamweaver