wtorek, 10 marca 2015

Gdzie czekają wileńskie anioły?

Zapewne nie odkryłam jeszcze wszystkich wileńskich aniołów. Nie szkodzi. Będzie powód, aby zaplanować kolejny wypad do europejskiej stolicy, która spośród wszystkich leży najbliżej Suwałk.

Anioły na Rossie są tajemnicze i wymowne zarazem. Taki nagrobny motyw wcale tak często spotykany nie jest. 

Ten anioł stoi przy cmentarnej kaplicy, właściwie to nie stoi, a biegnie, w prawym ręku niesie zapalony znicz.
Natomiast anioł na Zarzeczu trąbi, jest symbolem tej artystycznej republiki za Wilejką.


Spacerując na zarzeczańskie wzgórze zobaczyłam anioła, który zdobi jedną z bram. Największe zastępy anielskie zazwyczaj spotyka się w kościołach, ale te, które zdobią sklepienia światyni pod wezwaniem św. Piotra i Pawła są niepowtarzalne. 


Będąc w Wilnie warto docenić litewskie rękodzieło. A w tej przestrzeni motywy anielskie nowiną nie są. Jakie są? Patrz poprzedni post. 

poniedziałek, 9 marca 2015

Jakie są wileńskie anioły?

Kaziukowy spacer po Wilnie jest specyficzny. Miłośnicy rękodzieła tłumnie przechadzają się wzdłuż straganów ciągnących się od ratuszowego rynku po plac katedralny, komu brakuje doznań rusza jeszcze prospektem Giedymina, ci którym czasu wystarcza, wędrują także w kierunku kościoła św. Anny ulicą Barbary Radziwiłówny. Różnorodna ceramika, wikliniarstwo, rzeźba w drewnie i kamieniu, malarstwo, kowalstwo artystyczne, biżuteria... i przede wszystkim palmy.  Kaziukowa tradycja rękodzielnicza okraszona jest również litewskim folklorem. Nie tylko. Dźwięki młodych gitarzystów łączą się ze skocznymi akordami akordeonisty, w tle słychać bębniarzy, młodzi i starzy przygrywają - gdzie się da i na czym się da. A o miejsce wcale łatwo nie jest. Szpalery namiotów przetykane są zapachami jadła, od kapusty, grochu i mięsiwa po obważanki, bułeczki i kibiny. Pobliskie kawiarnie zatłoczone są strudzonymi wędrowcami. Są i tacy, którzy podążają do Ostrej Bramy, kościoła św. Piotra i Pawła, na cmentarze. Turyści polscy zapalają znicze na Rossie, ale wchodzą również do synagogi i cerkwi. Wielu wspina się na Górę Zamkową, aby ujrzeć wileńską przestrzeń i zatrzymać kaziukową chwilę. A kto pragnie odpocząć od kiermaszowego zgiełku, może powędrować na Zarzecze. Właśnie tę opcję wybrałam. (patrz poprzedni post - Wilno inaczej?) 
Jedno miasto, jeden dzień, a  tyle alternatyw.
Jednak gdziekolwiek kieruję swe kroki - widzę anioły.
Tak mam i tyle.


I tak św. Kazimierz od czterystu lat rokrocznie sprasza wielu ludzi do grodu nad Wilią.

foto - Marek Wasilewski

niedziela, 8 marca 2015

Wilno inaczej?

Tym razem kaziukowe atrakcje pozostały w tle. Klimat wileńskiego kiermaszu i odpustu znam doskonale. Jarmark marcowy podziwiałam wiele razy. Rękodzieło litewskie jest niepowtarzalne. Mnogość stoisk, wielobarwność ulic i pomysłowość wyrobów doprowadza do zawrotu głowy. Dziś kaziuki były  doskonałym tłem do poszukiwania wileńskich miejsc jeszcze przeze mnie niedokrytych, bądź tak inspirujących, że warto je było powtórzyć. Jak mawia klasyk - Ten sam zakątek widziany w innym czasie  zazwyczaj  odbieramy inaczej. To prawda.


Zarzecze. Urokliwa część miasta, zwana często Republliką Zarzeczańską. Połączona ze starówką miłosnymi mostkami, obciążonymi kłódkami i obiecaną miłością. Symbolem tej dzielnicy jest trąbiący anioł. Nikt w przewodnikach nie napisał uzasadnienia tego faktu. Nie znalazłam żadnej opowieści - a ciekawi mnie dlaczego? Może ten anioł  skrywa jakąś niebywałą  historię, a może Ty ją znasz?


Liczne bramy prowadzą na dawne podwórka ze starą, drewniana zabudową. Ganki, werandy, strychy, balkoniki, zakamarki - pamiętają dawnych, przeróżnych mieszkańców. Dziś to zaułki ze swoistym klimatem. Wileński Montmartre podobnie jak paryski rozciąga się na wzgórzu.

Zarzecze nad Wilejką ma kolejny swój symbol - syrenkę. Piękna i seksowna jest, ma tajemną niszę za plecami. Można ją przeoczyć, ale szukać warto.

Powrócę tu, bo chcę jeszcze odnaleźć konstytucję zrzeczańską,  od dawna podziwiam ten spisany kodeks z jakże mądrymi prawami. Kolejne niebywałe miejsce w Wilnie to uliczka Bernardyńska, przyozdobiona kolorowymi, ceramicznymi dzbankami. A nieopodal twórczo zagospodarowana została ulica Literacka. Robi wrażenie, z zaciekawieniem można przyglądać się poszczególnym tabliczkom. To nie tylko edukacja o literatach.  





Tak, piękne to artWilno, malowane marzeniami, obłokami i barokiem.
Kolejny raz zachwyciło mnie, wyciszyło, zainspirowało ... 

poniedziałek, 23 lutego 2015

Jakich opowieści w Krasnogrudzie wysłuchałam?

Jakubowa bajdurka
21.02.2015
Zimowa i wieczorowa pora nie przeszkodziła miłośnikom literatury w przyjeździe do Krasnogrudy. Śniegu wokół dworu Miłosza niewiele. Jezioro Hołny oblodzone.  Podświetlony, czerwony ganek, zapach herbaty w kawiarni "Piosenka o porcelanie". I Olga Tokarczuk. I Księgi Jakubowe.
Zgodnie z nazwą w Międzynarodowym  Centrum Dialogu rozpoczął się dialog. Krzysztof Czyżewski jako gospodarz miejsca i spotkania umiejętnie łączył wątki i spajał barwne opowieści pisarki. Malowane słowem obrazy przenosiły mnie w osiemnastowieczne historie. Cichy brzęk porcelanowej filiżanki przypominał mi, że wehikułem czasu odleciała tylko moja dusza, a nogi są ciągle tutaj. I moje buty były ciągle te same. Ale czy zawsze tak będzie?
Opowieść o zmianie butów "życiowych" okazała się trafną przenośnią. A może pomysłem na życie, przez które idziemy różnymi drogami, po błocie, piachu, śniegu... Żeby przejść do celu, należy odpowiednio dopasowywać obuwie, zmieniać je,  aby swoje ścieżki pokonać. Dokąś zawsze zmierzamy? Dokąd? Do Boga! Niezależnie jak go pojmujemy. Do dobra, do słońca...
Zdjęłam z ramion swoją  magiczną chustkę, która ostatnio często towarzyszy mi w czasie bajdurzenia, bo i tak chwila magiczna już była. W tym momencie właśnie razem z Mojżeszem udawałam się po przykazania do Pana Boga. Mojżesz pobrał tablice z zasadami właściwego życia, ale kiedy schodził z góry zauważył, że w dolinie ludzie, których pozostawił zachowują się niepoprawnie. Rozłościło go to, ze zdenerwowaniem rzucił tablice. Rozbiły się. Wiedział, że Pan Bóg był ufny i kierując się miłością do człowieka, przekazał łagodne zasady, aby wszyscy żyli w wolności i pięknie.  Mojżesz jednak spisał  wszystko po swojemu. Z nowymi tablicami zszedł do doliny. Znamy dekalog. A co w takim razie przekazał nam Pan Bóg? Pozostaje to tajemnicą do dziś. Nie jedyną.
Herbatę goździkowo-ziołową z porcelanowej filiżanki popijałam, było już późno, nikt nie spieszył się, bo w kawiarni płynęła kolejna historia, nie dotyczyła  porcelany, a kolejnej tajemnicy. Olga Tokarczuk opowiedziała o pewnej mitycznej rodzinie, która czekając na potomka przygotowała mu pierścień. Miał być on niepowtarzalnym symbolem, znakiem, darem dla nowonarodzonego. Cóż było za zdziwienie, kiedy urodziły się trojaczki. Rodzice mądrze zdecydowli, że powierzą zadanie najlepszemu złotnikowi, który dorobi dwie kopie, które będą identyczne z oryginalnym pierścieniem.  Dzieci zostały obdarowane sprawiedliwie. Ale po latach synowie zaczęli dochodzić prawdy. Który pierścień jest prawdziwy? Nikt jednak nie mógł go rozpoznać. Pewien mędrzec nawet zasugerował, że być może żaden z tych trzech!!!
W pewnym momencie przemknęła mi myśl o Trzech Królach, mędrcach z darami. A może ta opowieść o trzech pierścieniach wyznacza pojawienie się  trzech religii: judaizmu, islamu i chrześcijaństwa? 
Przez te wiary należałoby przejść podążając do Boga, tylko trzeba zmieniać buty.

ps O Księgach Jakubowych bajdurzyć nie będę, bo zdradzać niczego nie chcę.


   

środa, 18 lutego 2015

Zapustne wyplatanie?

W zapustny wtorek "zawracaliśmy kota ogonem", bo 17.02. to przecież Dzień Kota.


Na przytuliskowym strychu obok aniołów zaistniały czarne koty. Wyznaję bowiem zasadę - gdzie anielskie dobro panuje, czarny kot przesądnej mocy nie ma. Młodzi - kreatywni ochoczo zajęli się kocim stadem. Olga zaprojektowała kocie maski,  będziemy jeszcze je doskonalić  Kot również  był bohaterem bajki, która wyjaśniła - skąd wzięła się wrogość psa do kota. Bajdurka - to ostatnio moja ulubiona rola.


Szmaciane wyplatańce pochłonęły maniaków art recyklingu. Na zapustne pogaduchy to dobre działanie.
Najpierw nacięłyśmy mnóstwo różnokolorowych pasków.


Anielską rękodzielnię pochłonęło szmaciane, kolorowe wyplatanie, a w tle wyplatane były barwne, gwarowe kawały. Plotło się, oj plotło... Podpieraliśmy się zbiorem dowcipów Jana Bacewicza pt. "Popękata ze śmiechu".  Fajnie, że oba pomysły podchwycili  faceci, także było wesoło i zapustnie.  Do naszych pogaduch w sylwestrowy wieczór wprowadziliśmy zwyczaj bajdurzenia, ale od teraz  dołączamy utrwalanie powiedzonek gwarowych. I zapewne wyłonią się niedługo specjaliści petorzenia :)

wtorek, 17 lutego 2015

Gdzie może skryć się magia?

Symbolem ostatkowej soboty w Rumszyszkach na Litwie jest maska. Jakże inna! Wymowna? Odważna? Straszna? Brzydka aż piękna! Tajemnicza. Pełna kolorów i magii. Rzeźbiona, klejona, szyta. Uzupełnieniem i jej dopełnieniem jest pomysłowy strój.  W karnawałowych kapelach i korowodach pojawiają się panny młode, cyganki, wiedźmy, strachy, kozy, bociany... Twarz ukryta! Czyje oczy patrzą na Ciebie?
Zza maski widzisz życzliwe spojrzenia - młodej kobiety, starszego mężczyzny?
Nie wiesz. To tajemnica. Magia. Zabawa.  
Zadziwiające, a wszystko to dzieje się obok nas.
Blisko. Po sąsiedzku, po litewsku.


Fotografowała Bożena Kolter.




poniedziałek, 16 lutego 2015

Jakie zakątki na Litwie uwielbiam?

Rumszyszki, 14.02.2015, skansen budownictwa ludowego pokazujacy litewskie regiony, położony na trasie Kowno - Wilno, nad kowieńskim zalewem, teren przeogromny z wieloma dawnymi siedliskami, miasteczkiem i rynkiem, przetkany strumykami, urokliwymi mostkami, ciekawymi kapliczkami - całe bogactwo dziedzictwa minionych wieków.


Skansenowe ścieżki prowadzą do Żmudzi, na podwórza Dżukii, do siedlisk Auksztoty i Suwalszczyny. Izby chałup ukazują dawne narzędzia, piece, meble. Wszystkie domostwa okolone są urokliwymi płotami i ogródkami. Nic dziwnego, że klimat Rumszyszek zachęca nowożeńców do sesji zdjęciowych. Pan młody ma wiele mostków, przez które przenieść może wedle dawnego zwyczaju swoją wybrankę.
Ale kiedy w roku kalendarzowym nadchodzą ostatki, cały ten teren  wypełnia się zapustnymi korowodami. Litewski zwyczaj żegnania karnawału i zimy jest niebywały. Wręcz niesamowity. I chyba niepowtarzalny.
Ale o tym w sąsiednich postach.

ps. Powyższe zdjęcia ukazują region Auksztoty.
Kolejne zakątki sfotografowała Bożena Kolter. 




 
Free Flash TemplatesRiad In FezFree joomla templatesAgence Web MarocMusic Videos OnlineFree Website templateswww.seodesign.usFree Wordpress Themeswww.freethemes4all.comFree Blog TemplatesLast NewsFree CMS TemplatesFree CSS TemplatesSoccer Videos OnlineFree Wordpress ThemesFree CSS Templates Dreamweaver