piątek, 5 lutego 2016

Jak zimą dawniej bywało?

Rozmyślanka z murka, czyli...


Opowieści mego taty, Antoniego Leszczyńskiego ur. w 1926 r. w Węgielni
- W tym roku zimy nie ma, ale dawniej tak nie było...

"Jakie były temperatury zimą? Ludzie szacowali na oko, bo nikt
termometrów nie miał. Faktem najlepszym była zawsze grubość lodu. Taki
staw jak nasz zamarzał do dna, czyli grubość lodu dochodziła może do metra.
Żywot ryb w takich bagnach skazany był na śmierć.

Zimą tradycją było robienie na żarnach mąki na chleb. Pojawili się po
wojnie młynki, które ułatwiali mielenie zboża.
Kobiety działy na pięciu, krótkich drutach skarpety i rękawice. Było to
potrzebne odzienie, dzieciaki wpadali w głębokie zaspy, nabierali
w cholewy śniegu.
Dawniej wełnę owczą filcowano, nie każdy umiał zrobić wajłoki, ale było
to wspaniałe ocieplenie nóg! O odmrożenia nie było trudno! Chłopy do butów
wkładali onucy, umieli dobrze zawijać - bo w nogi ciepło było najważniejsze. 



Na zimę kupowano sól, naftę, cukier,
pozostałe rzeczy do jedzenia były z gospodarstwa, najważniejsza była
sól, kupowali zapas - cały worek.
Nafta to wielkie dobro... Z oświetleniem lampą naftową można było 
wieczorami czytać, ale też stosowano błonkę...
Błonkę robił nasz dziadek, to taki odszczep od sosny, błonkę odrywano
od pnia po zdjęciu kory, 3-4 cm szerokości, dl. ok 80 cm - zapalano ją
70 - 60 lat temu, żeby było światło w domu, tak oszczędzano naftę, albo
zapalano ją do podświetlenia kąta innego, gdzie lampy nie było, błonkę
wsadzano za listwę, czy komin.



Sól w worku zbrylała się to skrobano ją łyżką do solnicy.
Chleb, mleko, mąka wszystko było swoje - nie było możliwości zakupów
bo zaspy sięgały 2 m. A z resztą nikt na to nie miał na wiosce pieniędzy.
Na szyby właził  gruby mróz. Bo też było duża wilgoć w izbach,
bo gotowano świniom, było dużo pary w kuchni.
Dzieci wydmuchiwały szczelinki na osadzonym mrozie, żeby ujrzeć świat
boży.
Najmodniejsze były kożuchy szyte z owczych skór, wielu
hodowało owce, wełna szła na swetry skarpety, a skóry na kożuchy, po
uprzednim wyrobie - wożono skóry do kuśnierza.
Zimą jak szedł front wojsk rosyjskich - wszyscy mieszkańcy okolicznych
wsi przekopywali łopatami przejazdy dla wojsk - bo śniegu było ogrom,
zaspy na 2 metry, kurhany najprawdziwsze.
 (to dzisiejsza trasa nr 8).


Wojnę rozpoznawali po gwiazdach - wróżyli ludzie, opowiadali o tym, że
idzie wojna, dużo opowiadano, sąsiad do sąsiada przychodził i
opowiadano banialuki, (to piękne słowo) u nas głównym opowiadaczem był
Stefan Merecki, który z kolei mnóstwo opowieści zasłyszał od wujka
Marcina, który był w Ameryce. Zimowymi wieczorami sąsiad w ciemną
noc brał fanar  (rodzaj lampy przenośnej) i szedł na wieś, i gadali
przy kominie, o wilkach, diabłach i Ameryce.


Mróz rozpoznawali po zachodzie słońca - nad słońcem pojawiały się odcienie"



0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Free Flash TemplatesRiad In FezFree joomla templatesAgence Web MarocMusic Videos OnlineFree Website templateswww.seodesign.usFree Wordpress Themeswww.freethemes4all.comFree Blog TemplatesLast NewsFree CMS TemplatesFree CSS TemplatesSoccer Videos OnlineFree Wordpress ThemesFree CSS Templates Dreamweaver