czwartek, 22 września 2011

Jak spotkałam ducha Paca?


Czy spacerowałeś kiedyś alejami wśród wysokich, wiekowych drzew?
Jeśli tak, to czy wiesz, dokąd lub do kogo dawniej prowadziły?
Kto zasadził  te drzewa i w jakim celu? Kto w ich cieniu odpoczywał?
Spacerując alejami można snuć wiele przypuszczeń, oddawać się fantastycznym domysłom...
Wyłuskać ziarenko prawdy może też się da? Czasem.
O każdej porze roku taka droga wygląda dostojnie i tajemniczo.
Stara Hańcza ...., Krasnogruda....,  Stańczyki...

Jest jedna taka aleja lipowa, która prowadzi do rezydencji Paca. Znam ją. Po pałacu niewiele zostało, ale aleja od kilku wieków prowadzi wprost do ozdobnego ganku - portyku. Wiosną lipy szybko budzą się do życia, latem pachną niepowtarzalnie, jesienią tworzą barwny tunel, a zimą oszronione srebrzą się w styczniowym słońcu. Lubię to miejsce, ale...
Spacerując wokół starych murów zawsze zatrzymuję się przy wieży "bocianiej", ale zazwyczaj intrygowały mnie bardziej piwniczne wejścia, które albo były przysypane gruzem, albo zakratowane. W myślach dociekałam, co kryją podziemia pacowskiego pałacu. Różne na ten temat krążyły opowieści, niektóre mnie przerażały. Zazwyczaj w zamkach coś straszy, a ja nie tęskniłam za spotkaniem z "jakimś" duchem.



Jedno wejście do piwnicy zawsze było otwarte, ale nigdy nie miałam odwagi, aby przekroczyć jej progu. Ogarniał mnie lęk. Jak to zwykle bywa i w tym wypadku - strach miał wielkie oczy.

Pewnej wrześniowej niedzieli pojechałam po raz kolejny do parku Paca, było to niedawno. Wykorzystując ostatnie podrygi lata nie skrywałam się w cieniu lip, tym razem udałam się boczną ścieżką. Zauważyłam, że nie jestem sama. W oddali pośród drzew snuły się postaci spacerujących, ale po pewnej chwili zniknęli mi z oczu. Powoli udałam się w ich kierunku. Kiedy doszłam do portyku pałacu zobaczyłam tajemniczy napis:
 "Zapraszam do hrabioskiej spiżarni". Strzałka wskazywała otwarte wejście do podziemi rezydencji.
Nie zdążyłam zebrać myśli, bo w tym samym czasie, dwóch przystojnych młodzieńców, ubranych w niebieskie plaszcze z czerwonymi wyłogami, prowadziło mnie do piwnicy. Uśmiechali się ciepło. To był moment. Po chwili, już sama szłam wąskim korytarzem oświetlonym świecami. Światło doprowadziło mnie do podziemnej sali, w której stało mnóstwo drewnianych półek wypełnionych różnościami. Stały kosze z pomidorami, jajkami, półmiski z malinami, wiele słoików z ogórkami, wiśniami... Obok półek wisiały warkocze z cebuli i wianki z czosnku. Światło świec przyzwyczajało oczy do półmroku.  Zachwycona zapachami i przetworami dopiero teraz zobaczyłam mężczyznę, który stał nieopodal i bacznie mi przyglądał się. Kiedy nasz wzrok spotkał się, zobaczyłam na jego twarzy spokojny uśmiech.
- Nie obawiaj się niczego, jestem duchem hrabiego Paca, dziś zapraszam wszystkich do swojej spiżarni w gości. Proszę, częstuj się. Dawniej kiedy tu przebywałem, dbałem o zapasy na zimę. Tu na tej ziemi wprowadziłem nowoczesne rolnictwo, zastosowałem wiele nowatorskich maszyn i sprowadziłem nawet Szkotów, aby wspomogli moje reformy.
Stałam nieruchomo, wszystko zgadzało się, tak czytałam o tym, rzeczywiście opowieść była  prawdziwa. A Pac, właściwie jego duch, ubrany był stylowo, zachwycił mnie jego żabot pod szyją, dodawł on mu szyku i elegancji. Obcisły długi smoking, czarne długie, skórzane buty, to wszystko czyniło hrabiego przystojnym i zalotnym wręcz gospodarzem. W tym czasie, kiedy zwracałam uwagę na szczegóły jego stroju, który mimo chodem przenosił mnie do innej epoki, Ludwik Michał Pac mówił i mówił. Głos ciepły, ciągle podkreślał jego dokonania. Zaiste - przypomniałam te zasługi, których listę czytałam wielokrotnie na pomniku hrabiego. Pod jego popiersiem ta lista była długa: generał, hrabia, dowódca, patriota, dziedzic, gospodarz, mecenas... Na każdym polu osiągnięcia.
Autorytet? Doskonałość?
Ale ja zawsze analizując bogaty życiorys dociekałam jego wad? I ta myśl przemknęła mi teraz, że skoro mam ducha obok siebie, to wystarczy zapytać! Ale czy wypada? Czy wystarczy mi odwagi? Kiedy zbierałam siły w sobie, duch opowiadał dalej:
- A kiedy carscy posłańcy przyszli mnie aresztować za udział w powstaniu, postanowiłem ich najpierw ugościć, poczęstowałem ich również wybornymi nalewkami. Ci byli tak zajęci biesiadowaniem, że nawet nie spostrzegli, kiedy wszedłem do szafy, w której było tajemne przejście do podziemi pałacu. Tunelami, dobrze mi znanymi uciekłem, unikając aresztowania.
- Czcigodny hrabio, generale - nie wierzyłam, ale to był mój głos - powiedz mi, czy w swej niepodwarzalnej doskonałości, zauważyłeś jakieś swoje wady - ciągęłam dalej - wszak uczono mnie, że nie ma ludzi doskonałych?
- Hmmm, zaskoczyłaś mnie tym zapytaniem. Tak... Mam wiele niedokończonych interesów, tyle miałem planów, one do dziś mnie niepokoją... Nie ocaliłem pałacu, wszystko przepadło... Może...
- Jak Ci pomóc?- zapytałam nie wierząc w swoją śmiałość.
- Przyjdź tu za rok - wypowiadając te słowa duch powoli znikał w ciemnościach piwnic.

Stałam jeszcze długo, osłupiona wpatrywałam się w płomienie świec. Nie bałam się. Nie. Już nie.
Przyjdę tu! Za rok!

                                          fot. Tadeusz Kolter

Wracając do domu aleją lipową, zobaczyłam, że mam kieszeń pełną malin.
Pyszne były!

P.S.  To taka moja samograjka, a ziarenko prawdy też znajdziesz.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Free Flash TemplatesRiad In FezFree joomla templatesAgence Web MarocMusic Videos OnlineFree Website templateswww.seodesign.usFree Wordpress Themeswww.freethemes4all.comFree Blog TemplatesLast NewsFree CMS TemplatesFree CSS TemplatesSoccer Videos OnlineFree Wordpress ThemesFree CSS Templates Dreamweaver