Oczekiwanie..., wypowiadanie życzeń, ale i...
czas podziękowań oraz wdzięczności za miniony rok.
A anioły...
zimą mroźną i snieżną na Górę Rowelską spadły,
tu nie tylko "Zimnika", ale i ciepła szukały,
a miejsce to - u nas najbliżej nieba,
wiosną głębie hańczańskie obeszły, dolinę wodziłkowską,
po szuwarach i meandrach Szeszupy brodziły,
pod Cisową drzemały,
latem w Przytulisku niewątpliwie stróżowały,
udomowiły się, wędrując po pobliskich bezdrożach,
rosę z bratków spijały,
jesienią Sejneńszczyznę przemierzyły, tak bez ceregieli
w studzieniczańskiej wodzie obmywszy się
za wszelkie dobra losu wdzięczne pozostały.
Cztery pory roku obracają nas w codzienności trudach,
radościach i smutkach, a my...
nie zawsze pamiętamy,
by nie zamykać za sobą zbyt szybko drzwi,
przecież za nami Anioł Stróż podąża.
P.S. Na zdjęciach "suwalskie anioły" - moja nowa kolekcja wykonana techniką collage (kolaż). Wykorzystałam resztki deseczek, sklejek, tkanin i kamyki. Malowanie twarzy aniołom na płaskich kamieniach to moje nowe wyzwanie, zapewne nieostatnie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz