wtorek, 29 marca 2011

Jak żyć?

Augustowski rynek
Sobotni wieczór
Kameralna sala
Rosyjskie ballady
Ciepłe głosy
Gitarowe dźwięki
Egzystencjalne myśli
Odwieczne prawdy
Niezapomniane słowa
Duchowa uczta


poniedziałek, 28 marca 2011

Czym jest genius loci?

Rozważania przedwiosenne. Co to jest genius loci?

Duch - opiekun danego miejsca, inaczej opiekuńcza siła, coś, co sprawia, że dana przestrzeń jest jedyna w swoim rodzaju. Nie chcę snuć dociekań mitologicznych. O genius loci można myśleć w kategoriach regionalnych, o przestrzeni małej ojczyzny. Można szukać w swojej okolicy odmienności, wyróżnika, który decyduje o swoistym charakterze. Według mnie to charyzma, siła przyciągania, to coś co ma duszę, ducha, opiekuna, demona. Pomyśl o genius loci swego regionu, ciekawa jestem twoich wskazań.

Czy każde miejsce ma genius loci?


W Wilnie byłam wielokrotnie, ale kilka dni temu, ponownie wędrowałam nad Wilią. Czy szukałam genius loci? Magii? Sentymentalnych zakątków? Baroku malowanego obłokiem?
Co ciągnie mnie do tego miasta? Czym ono mnie intryguje? Co inspiruje do odkryć? Co powoduje, że odjeżdżam z niedosytem? 
Może Góra Giedymina z legendarnym wilkiem, może powiązania historyczne Jagiellonów, może dzieje Paców, może oczy Matki Boskiej Miłosierdzia, może romantyzm w spojrzeniu Mickiewicza, może słowa Czesława Miłosza nie chwalące nicości, może Starówka, która nie skąpi baroku, a może Anioły z cmentarza na Rossie?


Rozważania ciąg dalszy...
Wiele zależy od interpretacji , własnych odniesień do zwiedzanego miejsca, przemyśleń, zależności...
I zwiazków... I te związki odkryłam, doszukałam się powiązań. Mam w Szurpiłach swoją Górę Zamkową z legendą o Jegli. O jej miłości! Mam w suwalskim kościele spojrzenie Matki Boskiej Miłosierdzia przypominający o kulcie Ostrej  Bramy. O miłosierdziu! Na wigierskim wzgórzu czuję ducha Władysława Jagiełły - władcy czy goniącego za wilkami? Ludwik Michał Pac, nawet bez stopnia generała, od zawsze ma u mnie dobre notowania - za wszechstronność! I nie tylko. W Krasnogrudzie na nocnym spektaklu odkryłam magię miejsca i słowa Miłosza. Po tym spektaklu już długo nie widziałam nic tak emocjonalnego, romantycznego? Klasztor  w Wigrach też mi nie skąpi baroku, a Anioły, no cóż, widzę je w wielu miejscach, ale Anioły Śmierci z cmentarza na Rossie, to temat, który jeszcze będę oswajać.

                     fot. Tadeusz Kolter

A dlaczego chcę do Wilna powrócić?
Zarzecze - dzielnica artystów ze swoimi prawami, zasadami, galeriami, kawiarniami, duchem Gałczyńskiego pracami młodych twórców, posągiem dmącego w róg Anioła... Czyżby opiekun "Republiki Zarzecza"? Genius loci?
Powielokroć analizuję prawa Konstytucji Zarzecza i hasła: nie zwyciężaj, nie broń się, nie poddawaj się.
Ileż w tym mądrości! Pierwszego kwietnia ta dzielnica Wilna obchodzi uroczyście Dzień Niepodległości. Zabawa na Prima Aprilis jedyna w swoim rodzaju.

P.S. Człowiek ma prawo być niezrozumianym. Człowiek ma prawo do indywidualizmu. Człowiek jest odpowiedzialny za swoją wolność. Człowiek ma prawo...

sobota, 26 marca 2011

Przebudzenie?

Gdzie są marzenia?

Zimą drzewo śpi i drzemie trawa.
Smuci się słońce i żwawa zabawa.
Modra sikorka przed mrozem ucieka.
Zdziwiona chłodem zastygła rzeka.

Skuty jest lodem staw i dziurawa kładka.
Przy płocie tęskni za latem stara ławka.
Na gościnę ognisko w sadzie cicho czeka.
Zimę jeszcze widzę, odchodzi, daleko...


Śpi pod krawatem kret i senne są marzenia.
Skryły się pod zaspą, zamieć je pozmienia?
Blady z zimna promyk pyta w piecu skrycie:
- Czy zimą jakieś marzenie spełnicie?

Wiosną promyk ciepły w dłoń złapałam.
Szepcę mu: - Malutkie marzenie miałam.
Słońce mi w źrenice spojrzało zdziwione.
- Małe marzenie? Może będzie spełnione.

fot. Tadeusz Kolter   
                                   
Letnie marzenia obok chabrów mieszkają.
Wśród maków i kłosów nieźle się mają.
Jak zaczarowane czekają, aż je ktoś obudzi.
Jakby wiedziały, że są przecież dla ludzi.             

środa, 9 marca 2011

Czy Hańcza jest Hanką?


To nie jest teza. Na pogaduchach mogę oto swobodnie zapytać i niech etymolodzy i historycy spokojnie śpią. Nazwy mogą mieć wiele skojarzeń.
Hańcza może oznaczać rynnę, koroto - z litewskiego ancia, może być jaćwieskim zawołaniem - gana cze, co znaczy dosyć, tutaj. 
Pragnę do tych wyjaśnień dorzucić legendę zasłyszaną w Przełomce. Otóż jest taka opowieść ludowa o wielkiej miłości wieśniaka do swej żony. Po jej nagłej śmierci, wychodził samotny mężyczna nad brzeg jeziora i z utęsknieniem wołał jej imię: "Hanka, Hanka, Hanka", głos niósł się po tafli wody, a hen daleko echo mu odpowiadało: "Hańcza, Hańcza, Hańcza". Co wieczór słyszała to okoliczna ludność, jakże inaczej mogła nazwać swoje jezioro?
Dzisiaj Hańcza przyciąga wielu śmiałków, nęci swą głębią, zachęca do odkrywania podwodnych tajemnic. Wśród nich są też kobiety. "Sejnianka" opowiadała mi o swoich wrażeniach w czasie nurkowania, o ogromnych głazach i jaskiniach. Entuzjaści wyczynów ekstremalnych na dnie królowej głębi umieścili "Maryjkę"- figurę Matki Boskiej i choinkę, którą dekorują na każde Boże Narodzenie. Do tej pory sądziłam, że leżą tam dłubanki sprzed wieków i legendarne skarby napoleońskie. Cóż - uczymy się całe życie! I niech tak pozostanie. 

P.S. Fotografie przekazała Marta Smolińska, dziękuję.

wtorek, 8 marca 2011

Kobieta zmienną jest?

dlaczego nie

nie jestem bielą, co się bieli w bieli
tęczą też nie będę jak smuga anielską
ani krwawą czerwienią, ani głębią zieleni
nie chcę być nawet kroplą niebieską

nie byłam złotem, co w złocie się mieni
ani różowym, żóltym - maszkara nie lada
kolory, odcienie - kto chce może zmieniać
ja nie chcę, bo jestem jak gorzka czekolada
                                                       2006 r.
  
 

minęło zim i lat kilka w brązach
życie zmieniło czekolady smak 
odrzuciłam ciernie róż w pąsach
    teraz wiem - malachit, mój brat
                                         2011 r.

poniedziałek, 7 marca 2011

Co z Rospudą?

fot. Tadeusz Kolter - Skrzydło anioła nad Rospudą

Bajecznie jest w Świętym Miejscu nad Rospudą. O każdej porze roku.
Teraz rzeka płynie sennie, wiosną nabiera rozmachu, latem pozuje kajakarzom, jesienią odpoczywa. 
Jest zmienna, jest kobietą.
Znam jej górny i dolny odcinek, wiem, jaka jest naprawdę. Piękna, ale wymagająca. W nazwie i w nurcie dopatrzeć się można jaćwieskich słów daus pude - mocno naciskająca. Dzisiejszym językiem można by spytać, czy ma "parcie na szkło"?  Czy zdaje sobie sprawę z tego, co się wokół niej medialnie dzieje? Obwodnica, ochrona, blokady, ekolodzy, natura, Bruksela, odwołanie, odszkodowania, dyskusje, kontrowersje... Dotyczyło to wszystko Doliny Rospudy! Ale to nie koniec. Okazuje się, że historyk - Tomasz Naruszewicz stawia odważną tezę, że Rospuda w okolicach Bakałarzewa dawniej płynęła inaczej, innym korytem, z drugiej strony osady. Pokazując wiele starych map, zdjęć z lotu ptaka, analizując dokumenty lokacyjne, akty nadania dla Bakałarza, znaczenie młyna, dokonując obserwacji terenowych... - mnie przekonał. A innych? Zobaczymy! Tak czy inaczej Rospuda wychodzi z cienia Czarnej Hańczy! No cóż - tak bywa, nawet w życiu rzek.

niedziela, 6 marca 2011

Czy dziękowałam?

fot. Tadeusz Kolter - Święte Miejsce nad Rospudą


 Czy dziękowałam
za biel śniegu?
Czy dziękowałam
za rytm biegu?
Czy dziękowałam
za lata skwar?
Czy dziękowałam
za serca żar?
Czy dziękowałam
za brąz jesieni?
Czy dziękowałam
żeś los mój zmienił?
Czy dziękowałam
za łzę cierpienia?
Czy dziękowałam
za moc przebaczenia?
Czy dziękowałam? 

sobota, 5 marca 2011

Dałeś?

prosiłam o spokój
dałeś ciszę
prosiłam o drogę
dałeś znaki
prosiłam o siłę
dałeś wiarę
prosiłam...
dałeś 

piątek, 4 marca 2011

Kim byli leśni ludzie?

Czasami łączą się niepozorne epizody,
rozproszone ogniwa dzieciństwa,
opowieści dawno zasłyszane,
z tym, czego aktualnie dotykamy.

1. marca dotknęłam historii, naszej, polskiej, suwalskiej, smutnej, podniosłej.
Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Kiedy otrzymałam zaproszenie do muzeum, sądziłam, że coś przeoczyłam, tytuł święta brzmiał mi w uszach tajemniczo i groźnie zarazem. To słowo "wyklęci" budziło niepokój.
Po spotkaniu chcę nazywać tych bohaterów "leśnymi ludźmi".
W trakcie inscenizacji rozbrojenia posterunku MO, kiedy padły strzały, rozsypały się zbite szyby, stojący obok może dziesięcioletni chłopak, zapytał: "Którzy to nasi?". Słuszne pytanie, pomyślałam, ważne i trudne przez lata bywało.

Mija kolejny dzień, a ja nie mogę oswoić niektórych myśli. Widzę fotografie młodych, przystojnych mężczyzn, słyszę ich pseudonimy i wyroki. To Ci, którzy postanowili walczyć do końca. Kolejne lata 1946, 47, 48,... 51, 52... Ideały? Patriotyzm? Honor?
Słowa, które dzisiaj mają już chyba inne znaczenie.
Zabiło mi mocniej serce, kiedy historcy w swoich opowieściach dotarli do bohaterstwa rodziny Czyżów.
Wiele razy, dawno temu, słyszałam rozmowy sąsiadów. Heniek Czyż, Kazik Czyż, Józek Czyż - to byli ich koledzy, mieszkali w sąsiedniej wsi - Jasionowie. Jak uciekali? Gdzie ukrywali się, u kogo? Kto zdradził? Jak zginęli? Dlaczego?
Odpowiedzi nie były tajemnicą. Św. pamięci Stefan gawędził godzinami, tata wprowadzał poprawki, a ja wtulona w murek zadawałam pytanie: "Którzy to nasi?".
Po tylu latach "leśni ludzie" doczekali się swojego święta, chociaż bohaterami byli od tamtych chwil, o których nam w szkołach nie mówiono.
Moja ciocia - Monika przeniosła tajemniczą kartkę Czyżom, to była sąsiedzka przysługa, za którą otrzymała wyrok - 5 lat więzienia, przesiedziała 3, z więzienia wyszła mając 21.
Nie zdziwiłam się, kiedy pół roku temu powidziała mi: "Do Plazy nigdy nie pójdę, to dawne więzienie, dla mnie to miejsce na zawsze zostanie koszmarem z mojej młodości".

Dziś postanowiłam "obgadać" temat z rodzicami. Opowiadając o swoich wrażeniach z muzeum zauważyłam, jak mama nerwowo zaparza kawę, a oczy taty robią się szkliste.
"Kiedy po ślubie tu zamieszkałam - wyznaje mama siadając z kawą - a Antek ze Stefanem i Mańkiem opowiadali o Czyżach, to ja wieczorami wszędzie widziałam patrole, zaczęłam zasłaniać okna, aby nie widzieć w ciemnościach cieni, które były tylko w mojej wyobraźni".
"Monika, nie chciała tego słuchać, wychodziła z domu - dodaje tata - nie wierzyła, że zdradziła ją jej koleżanka, nauczycielka, która mieszkała u Czyżów, dali ją także do tej samej celi, na krótko, ciocia powiedziała jej wszystko, ufała. Monika długo nie dopuszczała do siebie powojennych relacji sąsiadów. Zdrada była kolejną katorgą, którą musiała przeżyć". 

P.S. Jutro jadę do cioci. Opowiem jej o historii, która pisze się na nowo. Chcę, żeby wiedziała, że prawda nie umiera. A może zechce powspominać?
I jeszcze jedno, jak inny las widziałam w powieści Marii Rodziewiczówny - "Lato leśnych ludzi", ale to dowodzi, że są dwa światy... i jedno Słońce.

 fot. Tadeusz Kolter

czwartek, 3 marca 2011

Jesteś tu?

Jest mróz
a tyle ciepła
Jest ciepło
choć nie ma dłoni
Jest cierpienie
i jest nadzieja
Jesteś tu
wiem to ja
a oni? 

Kiedy pączka święto?

W kredensie dębowym mąka wiodła swary:
- Który jest najlepszy przepis bardzo stary?
Kłóciły się: mąka, drożdże i powidła.
Ciekawe, kto komu rację teraz przyzna?
- Kiedy jest Dzień Pączka? Kiedy pączka święto?
- W kulinarnym kalendarzu tego nie ujęto?
- We włoskiej kuchni makaron króluje,
a co w Polsce ważne tego nie pojmuję!
- Może faworki..., bigos, a może schabowe?
- Pączki są ważne! I na ten temat wygłoszę mowę:
- Kiedy zaczną się Ostatki, koniec karnawału,
wszyscy chcą odpocząć od pracy nawału.
Biesiady, tańce, kuligi dorośli planują
i wtedy w Tłusty Czwartek pączki dominują!
Pączki z cukrem, lukrowane, z rodzynkami,
marmoladą, z powidłami - też są bardzo znane.
- Hura! Hura! Pączki swoje święto mają!
Mące ważność nawet drożdże przyznają.
- Ale bez nas nie byłoby przeróżnych pyszności,
a w Tłusty Czwartek w cukierniach tylu gości.
- Mąka i drożdże, ważne i powidła -
stary kredens rację wszystkim przyznał.
- Pączki to tradycja! Mamy to w zwyczaju,
a zatem pobawmy się na koniec karnawału.
 
Free Flash TemplatesRiad In FezFree joomla templatesAgence Web MarocMusic Videos OnlineFree Website templateswww.seodesign.usFree Wordpress Themeswww.freethemes4all.comFree Blog TemplatesLast NewsFree CMS TemplatesFree CSS TemplatesSoccer Videos OnlineFree Wordpress ThemesFree CSS Templates Dreamweaver