Szwajcaria koło Suwałk, miejsce szczególne,
szczególnie tym, którzy podążają jaćwieskimi śladami,
i tym, którzy czują się potomkami Jaćwieży.
Cmentarzy wokół nas wiele, ale ten ma swój wymiar...
Wehikułem przenosimy się w czasie,
w wieki, gdzie nikt tu, na tej ziemi zanku krzyża nie czynił.
Kurhany, kamienne usypiska, ledwo zarysowują się na leśnym wzgórzu,
miejsce pochówku, dzielnych wojów, ich rodzin, plemienia z pobliskich osad.
Jest ich tu kilkadziesiąt, mówią nam, o minionych wiekach.
Widok z cmentarzyska na osadę w Osinkach.
Tam było grodzisko "synów drzew" i "sióstr lasu".
Związek duchowy żyjących z umarłymi był zachowany,
z Osink szwajcarskie wzgórze do dziś jest widoczne.
Miejsce dzisiejszych potyczek wojów, wzgórze nieopodal cmentarzyska,
tu, pod lasem, każdego roku, ożywia się historia z Jaćwieżą związana:
brzmią bębny i słychać szczęk mieczy oraz świst wystrzelonych strzał,
a po potyczkach
na rozgrzanych kamieniach pieką się podpłomyki,
w glinie zapieka się ryba i mięso, kowal wykuwa zbroje,
tkaczki przetykają nici, na kole lepią się garnki...
To "Festyn jaćwieski" - przypomnienie odległej historii tej ziemi.
Czy Jaćwięgi są wśród nas?
Ciekawa jestem, ile osób stawia to pytanie...
Czy są tacy, którzy kierują je do swego najbliższego kręgu osób,
a może do siebie?
Czasem myślę... a gdyby tak ogłosić zlot Jaćwingów, ilu przybyłoby?
Gdzie są potomkowie zachodnich Bałtów? Sudowów, Wingran, Jaćwieży...
P.S. To takie małe poszukiwanie "bratnich dusz",
a kto szuka, ten znajdzie...
czwartek, 27 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz