wtorek, 4 września 2012

Czy wrześniowe niedziele będą dla nas?

Tak! W każdą wrześniową niedzielę zapraszam na warsztaty z lepienia, rzeźbienia i zdobienia.




Podążaj za aniołami do Węgielni 6, gm. Szypliszki, 7 km na północ za Suwałki 9.09, 16.09, 23.09 i 30.09 na godz. 15:00.

Zajęcia będą prowadzone przez pozytywnie nakręconych pasjonatów rękodzieła jednocześnie w trzech pracowniach, a zatem wybierz, w którym zakresie uwolnisz swój talent i przekonaj się, że nie tylko święci garnki lepią, że zaczarować można kawałek  drewna i że codzienne przedmioty mogą nabrać niepowtarzalnego uroku.
Lepić ręcznie lub na kole będzie ciocia Bogusia, strugać chce mistrz Jan, a zdobienie wszelakie pokaże Ala.

Warsztaty będą trwały ok. 3 - 4 godz.
Koszt to 40 zł od osoby, rodziny (min. 3 os.) to 30 zł od osoby za jeden warsztat. Materiały zapewniamy, każdy zabiera ze sobą swoje wyroby.

Obowiązują wcześniejsze zapisy drogą mailową: awalicja@gmail.com
lub telefoniczną: 502 027 227.

Do zobaczenia!

środa, 15 sierpnia 2012

Gdzie są dzikie Mazury?

W dawnych czasach siedząc na przypiecku słuchałam opowieści Stefana, często w zimowe wieczory lubił sąsiad gawędzić, a mówił wiele razy o wydarzeniach trudnych, często nie do końca dla mnie zrozumiałych. Pewne wspomnienia dotyczyły czasów wojny, były opowieści powojenne i te codzienne oczywiście. Wśród wielości tematów jeden dotyczył wyjazdów na szaber, na ziemie odzyskane. Te słowa niewiele dziecku mówiły, ale dotyczyły Mazur. 
Później z Mazurami spotkałam się w młodości, kiedy to byłam prawdziwą druhną na wiejskim weselu, drużbanci nie byli Mazurami, nie, ale wartko śpiewali przeróżne pieśni, pamiętając wielość zwrotek, oj, jak żywo brzmiała ta: "Hej z góry, z góry jadą Mazury, jedzie, jedzie mój Janeczek, wiezie, wiezie mi wianeczek... " - jakoś tak to leciało. 
Kolejne  odkrycia dotyczyły  Mazur Garbatych, a powodów było wiele, tajemnice Puszczy Rominckiej, mosty w Stańczykach, Piękna Góra w Gołdapi...
Ostatnio usłyszałam o Mazurach Dzikich, opowiadał o nich głos - kobiecy, siedziałam na prelekcji w oddali, nie widząc postaci, ale  po zapalczywości w głosie, wiedziałam, że osoba ta zna i kocha dzikość Mazur i pragnie je ocalić. Poznać bardzo tę przestrzeń chciałam, bo w wielu miejscach otarłam się również o opowieści "Biegnącego Wilka". Zawsze byłam pełna podziwu... Za czas pewien po drodze mi było nie tylko do Dubeninek, Gołdapi i Bań Mazurskich, ale także do Republiki Ściborskiej.

Oto zwiastun Ściborek, znak ostrzegawczy! Dla mnie był to znak informacyny, że legendą owiane bezkresy Morsztynów - są w pobliżu.

Niezwyczajność symboli, a poznałam ich wiele, wprowadziło mnie w inny wymiar. Takich miejsc jest naprawdę niewiele, takich, które mają swoisty klimat, charakter, zasady, takich, które wciągają wędrowca jak do bajki, w której chce się pozostać. Na długo.

Wielkim zaskoczeniem było  przekroczenie granicy republiki. Regulamin potraktowałam poważnie, mimo, że czytając go ogarnęła mnie radość oczekiwanych doznań.

Wiedząc co jest zakazane, a co wolno czynić, całkowicie oddałam się chwili. Co widziałam? Co słyszałam? Czego nauczyłam się? Co zapamiętałam? Co wzięłam ze sobą? To pozostaje we mnie. I jest tylko moje. A od tamtej chwili słowo pasja ma jeszcze głębszy sens.

P.S. Podążaj do dzikich Mazur i oswój je po swojemu. Naprawdę warto! I jeszcze jedno - ten sam głos kobiecy, równie zapalczywie, omawiał zakątki Republiki Ściborskiej, miło było poznać panią Morsztyn.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Czy Bór jest inny?

Mieszkajac tu - na Suwalszczyźnie wtopieni jesteśmy od dziada pradziada w jej wielokulturowość. Nie dziwi nas to - co dziwi innych. Codzienność nas styka z językiem litewskim, wystarczy zadzwonić do Puńska, z zapytaniem np. o wystawę Vajny, albo wejść do sejneńskiej bazyliki na Mszę Świętą Litwinów. Mijamy molennę starowierów w Suwałkach nie wytykając jej palcem, bo ten dom modlitw wrósł od wieku w klimat miasta, podobnie jak kościół ewangelicki. Chciałoby się rzec:  Suwalczanom to oczywista oczywistość. Wizytówką wielu kultur jest suwalski, stary cmentarz, okala jednym murem wiele nacji. Może być też wskaźnikiem słynnego kamedulskiego powiedzenia: memento mori - niezależnie od obywatelstwa i statusu społecznego. A w Sejnach? Biała synagoga i nieopodal Dom Litewski, wiele można przykładów mnożyć, dzieląc się doświadczeniami odwiecznej tolerancji. Ale?
Wielu "odkrywców" poszukuje inności, egzotyki i ...?
Przyroda i polodowcowy krajobraz daje ją w nadmiarze. Ale odkrywać też chcą "innych" ludzi?
Każdy suwalski przewodnik wspomina o staroobrzędowcach, o Wodziłkach, Gabowych Grądach i Borze. Nie tylko te wsie zamieszkiwane są przez starowierów, ale to długa historia. Należałoby cofnąć się w odległe czasy, kiedy to następuje reforma prawosławia. Ci, którzy nie przyjęli zmian, uciekają przed restrykcjami cara docierając na Suwalszczyznę, wtapiają się w nasz krajobraz i klimat, zachowując swoje zasady i strzegąc swojej wiary. Historia naszego regionu od trzech wieków jest również ich historią. Burze dziejowe nikogo nie ominęły, ani przybyłych ani tubylców. Mimio to ortodoksyjni strażnicy prawosławnej tradycji są wśród nas, podobnie jak Jaćwięgi czy Litwini. Sąsiedzi - po prostu.
A Bór? Augustowska wieś obok Gabowych Grądów spokojnie leży na skraju boru, droga prowadzi wzdłuż lasu, nanizując siedliska starowierskie niczym nieróżniące się od innych suwalskich wsi. Wiele domów drewnianych, zadbanych, nieliczne - opuszczone, widoczne są te z lat gierkowskich i te współczesne, w oczy rzucają się te remontowane i te działkowe, nowe zasiedlenia. Spokojnie tu i cicho, pachnie mchem, poziomkami i sianem. 
Korzystam z zaproszenia i przysiadam na ławkę na skraju wsi, podwórze i zabudowania skansenowe, na drewnianym płocie wystarczyłoby zawiesić kilka gliniaków, wysoka trawa i zioła wokół, nieopodal pasą się na łące stada krów. Rozmawiamy. Słucha bór i Bór. 
A co usłyszał? Augustowskie sosny o niejednej historii pamiętają. 

środa, 20 czerwca 2012

Czy Bug jest rajem?

To piękne zapytanie - przyznaj. I trafne wielce - jeśli jest się w Drohiczynie, mieście na południowym skraju województwa podlaskiego. Po drugiej stronie Bugu rozpościera się już Mazowsze.


Miasto z przebogatą historią i Górą Zamkową, z której rozciąga się panorama na meandry rzeki i miasto, doskonały punkt obserwacyjny. Dziś służy nam, a dawniej?


Stoję na Zamkowej Górze w Drohiczynie i wszelkie myśli podażają ku suwalskim wyniesieniom o tej samej nazwie, skrytych w Szurpiłach i Jeglińcu. Duch jaćwieski, duch przodka, syna puszczy, brata drzew jest blisko mnie. To tu do Bugu sięgały wyprawy Jaćwieży? Od Rominty (Puszczy Rominckiej) i Weyze (Wiżajny) po Narew i Bug? Czy ta kraina była rajem? A może nadal jest?

P.S. Jedna z ulic Drohiczyna to Aleja Jaćwieży. 


wtorek, 19 czerwca 2012

Co wydobyłam z cienia żubra?

A w Białowieży i całej okolicy białowieskiej niewątpliwie dominują żubry, w parku i rezerwacie - te żywe, w muzeum - te wypchane, na reklamie - te kolorowe, na parasolach - te piwne, w nazwach hoteli i barów - te w przeróżnych formach i zwrotach.
A ja pytanie konkretne stawiam - Jak mają wyjść z cienia żubra inne podlaskie atrakcje? Np.


Spotkane rzeźby drewniane


Proste ozdoby "dłubane"


Ukryte podwórka nienazwane

Chodniki ręcznie utkane...




poniedziałek, 18 czerwca 2012

Czym jest skit?

Przyznam, że zaskoczyło mnie to słowo, a usłyszałam go w kontekście narwiańskich atrakcji turystycznych. Teraz już wiem, bo byłam w Odrynkach i widziałam odosobniony zakątek na baganach, który może być inaczej nazwany pustelnią, bądź eremem. 


Do skitu Ojca Giby, prawosławnej oazy, idzie się długą kładką, pokonując bezpiecznie łąki i mokradła, które zajmują obszerne przestrzenie doliny narwiańskiej. Szkoda tylko, że pustelnika nie zastałałam.


Pomosty, bramy, cerkiew, kuchnia pielgrzyma, budynki socjalne - cały kompleks tworzy się od 2009 roku dzięki ofiarom wiernych i licznych sponsorów.


Erem  niewątpliwie jest ewenementem, ale przyznam, że widzę go z współczesnej perespektywy i nie potrzebuję tu żadnej dodatkowej filozofii, bo dzisiejsze czasy potrzebują również i takich zakątków. 


Ciekawa jestem, jak potoczą się losy skitu w Odrynkach? Czy odosobniona pustelnia będzie nadal odosobnieniem?





niedziela, 17 czerwca 2012

Jak otworzyć otwarte okiennice?

Otwierałam wrota Podlasia jakiś czas temu, na dobre zapoznałam się z Czarną Wsią Kościelną i Niemczynem, bo wielokrotnie tam wracałam.
Teraz ruszyłam z nieukrywaną ciekawością do  Krainy Otwartych Okiennic.



Do wsi Puchły dotarłam drogą wodną spływając górną Narwią. Nasyciłam się wielokolorowymi łąkami. Narew pełna meandrów dostojnie wspomaga kajakarzy swoją szerokością i nurtem, aby doprowadzić do miejsc niepowtarzalnych.


Dawne budownictwo, drewniane domy z duszą, z ciesielskimi detalami potrafią zachwycić! Och ten snycerski kunszt! Tu ocalone zostało to, co mogło być wyparte przez pustak, siding, eternit. A wszystko dzięki ludziom - pasjonatom, miłośnikom swoich małych ojczyzn. Wiem, czym jest patriotyzm lokalny.


Warto być w takich miejscach, warto spotkać ludzi "nawiedzonych" - pozytywnie.
Wieś Puchły, Solce, Trześcianka to nie tylko Kraina Otwartych Okiennic, ale również  Podlaski Szlak Bociani, który wije się także po naszej okolicy, aby od Białowieży dotrzeć do Stańczyk.

P.S. A  kto zna pobliskie, suwalskie Monkinie, augustowski Bór lub sejneńską Zelwę czy chałupę Klejmonta w Hańczy?
Taki szlak suwalskiej architektury drewnianej też byłby ciekawy!


 
Free Flash TemplatesRiad In FezFree joomla templatesAgence Web MarocMusic Videos OnlineFree Website templateswww.seodesign.usFree Wordpress Themeswww.freethemes4all.comFree Blog TemplatesLast NewsFree CMS TemplatesFree CSS TemplatesSoccer Videos OnlineFree Wordpress ThemesFree CSS Templates Dreamweaver