Niedziela, 8 listopada, 2015
Świtanie
Obudziły mnie o poranku krople spadające na parapet, cicho szemrał deszcz, dziś na moim strychu zapowiedziane Kobiece Ogrody, jesienne spotkanie kobiet. Nietypowe pogaduchy będzie prowadzić Renia Pieczonka. Znam Ją z maili i obrazów, mają dojechać inne panie, które ochoczo zareagowały na nasze info na blogu i fb. Myślę - jak będzie... każda z nas jest swoistym ogrodem z niepowtarzalną historią... Przestaje padać... zza wielobarwnego klonu spogląda na mój ogród złociste słońce. Jak w kalejdoskopie, klik i promienieją jesienne liście, klik i znów nachodzi szarugowa chmura...
Przedpołudnie
Palę w piecu, do miski wrzucam ugotowanego brokuła i jajka, słoneczne żółtka pięknie wyglądają na tle intensywnej zieleni, kukurydza będzie akcentować smak, jeszcze ziarna prażonego słonecznika, a może też odrobinę siemienia lnianego, z czosnkiem podsmażam malutkie kosteczki chleba, na koniec sos, też czosnkowy... W salaterce jak w ogrodzie - wszystkie kolory! Na przytuliskowym strychu ciepło, brzęczą ospale zdziwione muchy. Czekam na gości gotując wiśniowy kompot, dorzucam skrawki jabłek (wiśnie i jabłka z mego ogrodu) i kilka goździków. Zaczyna wiać wiatr, dosypuję szczyptę imbiru
Południe
Pojawiają się goście. Renia obejmuje nas swoim głosem, mówi ciepło, zwyczajne, potem czyta fragment książki, opowiada kawałek swojej historii. Unosi się nad nami Jej filozofia... Chyba nieistotne, kto ile z niej wziął, bo dajesz - ile możesz, bierzesz - ile chcesz. Myśli słuchanych jest wiele, dochodzą te Twoje, które przemykają, które przenikają, i te które przelatują, a jeszcze inne pozostają w poczekalni. Przyjdzie na nie czas. Niektóre, te złapane, ważne dla nas, zapisałyśmy na kartkach. To wcale nie jest łatwe, wybrać trzy myśli, które z jakąś częstotliwością powtarzają się w nas, przecież są ich tysiące - w każdej minucie, ile chwil - tyle myśli, a może jeszcze więcej. Ma się ta babska głowa... oj ma. I tu wcale nie chodzi o to, że - nie mam co na siebie włożyć!
Popołudnie
Wieje coraz silniejszy wiatr, w kominku coraz więcej żaru, a w nas coraz więcej śmiałości, dobra, radości - to w sumie zwie się chyba pozytywną energią (słowo chyba jest tu zbędne). Ruszamy do swoich OGRODÓW. W okna zacina deszcz, a u nas ciepło, mamy koce, a może to już serca gorące, gotowe do zwiedzania magicznych miejsc. Które są powiązane z dziejami naszymi, a które z naszą przyszłością? Byłam w swoim ogrodzie, ciekawy jest, ma wiele różnorodnych zakątków, niektóre miejsca wymagają jeszcze zagospodarowania. Inicjatywy. Są plany! W centralnym miejscu zasiałam jedno ziarenko, to moje ważne marzenie. Będę je pielęgnować. I chociaż mój ogród w moich myślach nie miał płotów, to wiem już teraz, gdzie są miedze i te w wyobraźni i te w realu.
Zmrok
Ubogacone rozmową, relaksem, zabawą - zaczynamy malować. Powstaje duża, wielobarwna mandala, wypełniona od brzegów po sam biegun kobiecymi myślami i oczekiwaniami, innością i spójnością, twórczością i kreatywnością. Jakie jesteśmy? To widać w naszej wspólnej kompozycji. Zwyczajne. Piękne. Spokojność mnie ogarnia, bo uwielbiam piękno zwyczajności.
Zmierzch
Dziś już nie będę pisała, chcę zająć się swoim zasadzonym ziarenkiem, bo bez pielęgnacji - nie zakiełkuje :) Zamieszczę tylko obraz Reni Pieczonki, naszej dzisiejszej przewodniczki po Kobiecych Ogrodach.
Do zobaczenia na kolejnym spotkaniu.