5 kwietnia, piątek, godz. 9.00, jadę do Kaletnika. Pada snieg! Znowu!
Postanowiłam sprawdzić, gdzie ukryła się wiosna? Skoro tak długo jej nie ma, to czas zacząć poszukiwania. Pamiętam doskonale jak długo i pieczołowicie prowadził dochodzenie nadworny kronikarz Koszałek - Opałek. Igliwiem mapę rysował, grudkę wapna mierzył... Tak się składa, że jestem ostatnio dość blisko twórczości Marii Konopnickiej. I kiedy natknęłam się na dokładną wskazówkę wyprawy "kamień w lewo, kamień w prawo, jedźże prosto, idźże żwawo, na pola, na gaje, na łąki, ruczaje, na ciepłe wyraje..."
wpadłam o poranku na genialny pomysł (wg mnie) - wiosna schowała się w Ogrodzie Bajek! Pomyślałam, że patronka Ogrodu - Mądra Sowa, wcale nie chce zimy od siebie wypuścić, bo w dolinie Wiatrołuży błogi, zimowy nastrój tworzy tak wspaniały klimat do niejednej tajemnej opowieści, że w sumie tak jest dobrze! Ale czy wszystkim?Proszę, Księżniczka mimo obfitych opadów czyta książkę i wcale nie tęskni za księciem! Zdecydowanie pochłonięta jest zimową bajką. Czary! Tu widać, która pora roku magicznie zarządza ogrodem.
Z dworu, już słyszę wołanie gospodarzy! "Ale dzisiaj pięknie!" Brnę aleją, śniegu po kolana, tworzę pierwszy ślad... W pewnym momencie zobaczyłam Pinokia z ośnieżonym, długim nosem, stanęłam jak wryta i wszystko zrozumiałam.
P.S. Szukałam i znalazłam! Udało się zimowe spotkanie tej wiosny, a Sowę przepraszam, za zbyt pochopne podejrzenia. Ale, żeby Pinokio tyle narobił zamieszania? Kto by pomyślał?
0 komentarze:
Prześlij komentarz