Od dawna myślałam o plenerowej kuchni, takiej z tradycyjnym piecem, glinianym kominem, z folkową aranżacją. To było marzenie malutkie, niewinne, znajdujące się w myślowej poczekalni.
Stało się. Sama jestem zaskoczona. Wiem na pewno, że w moim życiu wszystko zależy od drogi, którą podążam i ludzi, których na swoim szlaku spotykam.
1 lipca 2013, poniedziałek
Plac budowy przygotowany, zgromadziliśmy narzędzia, naczynia, materiały. Przedyskutowane zostało miejsce zabudowy. Każdy zgłosił swój argument...
Przemyśleliśmy również potrzeby kuchni. Istotnym punktem projektu jest połączenie pieca chlebowego z ceramicznym. Nad całością czuwać będzie zdun - mistrz nad mistrzami. Ja natomiast jako "inwestor - innowator" wzięłam na siebie zakup i dostarczanie niezbędnych materiałów.
2 lipca 2013, wtorek
Kolejne zakupy! W sumie zebrało się tego wiele, ale podchodzę do tego spokojnie. Znam smak inwestycji, znam czar ich realizacji, bo Przytulisko "pielęgnuję" od kilku dobrych lat.
Najciekawszym miejscem okazał się skup złomu. Tam mój majster znalazł wiele niezbędnych szybrów, drzwiczek, blatów, ram, fajerek.
Po wielu godzinach pracy wyłania się już nad fundamentem zarys piecowych rozwiązań. Spoiwem cegły jest tajemnicza zduńska mieszanka gliny, wody i "specjalnego" piachu.
A nieopodal zakwitła przepiękna czarna malwa, która w południe przybiera niepowtarzalny ciemnobordowy kolor. Cieszy mnie to moje utrudzenie. cdn
wtorek, 2 lipca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz