Suwalskie "ślimaki" zimą miały się dobrze,
w różnych zakątkach i miejscach bywały,
a teraz, na wiosnę wypełzły na dobre!
Czy wiesz?
Wtorek jest ich ulubionym dniem! Kwietniowy, przedświąteczny, ślimaczy wypad udowodnił, że na pewno oprócz wtorków uwielbiają słowo slow. Tych słów zebrałoby się zapewne więcej np. smak, smaczna lub niebywałe... W nazwach brzmią one szczególnie: Ulica Smacza, Dawcy Smaku, Niebywałe Suwałki. Każdy "ślimak" podąża za tymi hasłami. Dokąd? Czasem azymut jest wskazany. Dlaczego? Slowfoodowicze to wiedzą.
w różnych zakątkach i miejscach bywały,
a teraz, na wiosnę wypełzły na dobre!
Czy wiesz?
Wtorek jest ich ulubionym dniem! Kwietniowy, przedświąteczny, ślimaczy wypad udowodnił, że na pewno oprócz wtorków uwielbiają słowo slow. Tych słów zebrałoby się zapewne więcej np. smak, smaczna lub niebywałe... W nazwach brzmią one szczególnie: Ulica Smacza, Dawcy Smaku, Niebywałe Suwałki. Każdy "ślimak" podąża za tymi hasłami. Dokąd? Czasem azymut jest wskazany. Dlaczego? Slowfoodowicze to wiedzą.
I ja to wiem!
Dlatego w tempie slow danie sporządziwszy, zachowując podobny rytm, słuchając "Czesława śpiewającego Miłosza" udałam się do Kaletnika.
Co za powitanie!
W Bajkowym Ogrodzie wiosna przyszła! Krasnalom z bród skapała już woda z rozmarzniętych soplów, wyszły ze swojej groty na dobre, bo zimowej wilgoci pewnie miały już dosyć. Kichać mocno zaczęły, a że nosy mają ogromniaste, to i całą Doliną Wiatrołuży zatrzęsło i wszyscy dokoła zrozumieli, że jak grzmi, to zima kark skręciła i wiośnie czas królować. A wiosnę można było dojrzeć w babcinym oródku, do którego zaglądał już Czerwony Kapturek i przy alei, której niezmiennie Baba Jaga strzeże. Ale Sowa do dworu zapraszała.
A tu!
Wielkanocny stół zdominowały słodkości, mimo przeróżnych dań, pośród wielu smakołyków dominował kolisty mazurek z baziowym obrazkiem. Ten ktoś, kto tak precyzyjnie go "wycukrował", jest nie tylko dawcą smaku, ale i estetyki - pomyślałam. Gratulowałam autorce Joli serdecznie, bo kiedy odkryłam walory smakowe mazurkowego ciasta na tłuszczu z gęsi przygotowanego i pomarańczowo-cytrynowego nadzienia oblanego karmelem, to wiedziałam, że ten kunszt kulinarny wyższą półkę zajmuje. Ten niebywały smak zatrzymałam! Czy dam radę go odtworzyć? Wiem, że próbować warto! Ale póki co, ruszam (oczywiście slow) do zweryfikowania zdobytego przepisu na brokuły w cieście naleśnikowym.
Co wzięłam jeszcze?
Zapach podgrzanego wosku przypominający dzieciństwo, barwy pisanek sporządzonych przez Waldemara Kiersnowskiego spod Bakałarzewa (przywraca to wiarę w męski ród!).
Zapach podgrzanego wosku przypominający dzieciństwo, barwy pisanek sporządzonych przez Waldemara Kiersnowskiego spod Bakałarzewa (przywraca to wiarę w męski ród!).
Mam ze sobą również pozytywną energię Ogrodu Bajek i slowfoodowiczów, którzy bez względu na wiek tworzą niebywałą, ślimakową społeczność, która niesie wiele dobra, w wolnym tempie, ale skutecznie.
P.S. W swoim życiu preferuję metodę małych kroków. Uwierz, prowadzi do celu!
0 komentarze:
Prześlij komentarz